sobota, 11 maja 2013

Tu radość, tam dół i tak się kręci

Zacznę od radości.

Jupi!! Waga ruszyła :D W tydzień zrzuciłam prawie kilogram, do tego z brzucha całe 2 cm. więc radość niepomierna! Poza tym...jeszcze 800 g. i...będę świętować zrzucenie 30 kilogramów!!


Nie wiem czy to zasługa zmiany diety, zwiększenia ilości ćwiczeń, czy octu i siemienia lnianego, ale wygląda na to, że mi służy. Mogę nieco więcej napisać na temat swojej diety, kto chce niech korzysta :).

Jak już wcześniej pisałam, ustaliłam sobie limit na 1613 kcal (wyliczone wg. Dziennika Posiłków Vitalmax), 130 g. białka, 87 g. tłuszczy i 77 g. węglowodanów (ale te wyliczenia są ruchome, zależne od masy ciała).

Żeby zjeść tyle białka jadam jajka, ser biały (do 150 g.), kurczaki, ryby (najchętniej łosoś i tuńczyk z puszki), indyki i oczywiście po treningu odżywkę białkową.

Za tłuszcze odpowiadają: olej lniany i oliwa z oliwek (czasem nawet 30-40 g. dziennie), migdały i pestki dyni (ale zamierzam dokupić orzechy włoskie) no i oczywiście tłuste ryby.

Węglowodany jem najwięcej przed i po treningu lub rano. Są to płatki owsiane, chlebek chrupki pełnoziarnisty, makaron pełnoziarnisty, czasem zrobię omlet z mąką pełnoziarnistą no i kefir i owoce (ale tylko rano lub po treningu). Mam jeszcze ryż i kaszę gryczaną, ale jakoś w tym tygodniu nie udało mi się ich zjeść ;).



Warzywa dodaje do każdego posiłku (oprócz okołotreningowych, podobnie zresztą jak tłuszcze). Warzyw nie wliczam do bilansu.

No i to tyle. Trenuję 5x w tygodniu (poniedziałek - środa i piątek-sobota).

A co ze smutkami? Pamiętny post o zaproszeniu na kawę był nad wyraz optymistyczny, ale tak na prawdę jest dół straszny i wczoraj naszła mnie myśl, że zostanę forever alonem z tabunem kotów. Jakbym nie mogła być normalną, zdrowomyślącą i zdroworozsądkową dziewczyną, tylko mentalnym popaprańcem co jakiś czas wpadającym w melancholię i "ból świata". Ah jak o tym pomyślę to czuję się jak staruszka zmęczona życiem ;)


Dziś na szczęście mam humor nieco lepszy, poszłam na ćwiczenia i wypociłam smutki. Całe szczęście, że jest coś co niemal zawsze potrafi postawić mnie na nogi.

Edit.: pogadałam chwilę ze znajomym i poradził mi wyluzować. No i to najlepsze co mogę zrobić. Mimo wszystko pojawia się światełko optymizmu w tunelu rozpaczy, bo do cholery! To wszystko czemuś służy i po latach na pewno będę się z tego śmiała. W końcu i tak wszyscy umrzemy, a poza tym co te problemy znaczą dla kosmosu? ;)

14 komentarzy:

  1. tak na pocieszenie.. będziemy together forever alone! tylko że jak coś to ja z psami, raczej nie przepadam za kotami :D
    oczywiście gratuluję spadku wagi!
    a treningi na zły humor zawsze najlepszym lekarstwem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa...wszystkie tak mówiły, a potem jedna za drugą znajdywały facetów :P

      Usuń
  2. Gratulacje :> Trzymaj tak dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję Ci serdecznie! ;) Regularni czytam twojego bloga, który jest dla mnie inspiracja do pracy nad sobą! ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  4. koty są spoko, być posiadaczem stu kotów też jest spoko! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję :) Osiągnęłaś już naprawdę dużo i jestem pewna, że uda ci się osiągnąć cel :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja przez prawie ponad 30 lat myślałam, że do końca życia dziewicą zostanę! - na szczęście nie zostałam!Dlatego "never give up - you never know what may happen!"

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz bardzo dobrą dietę. Bardzo gratuluję zrzucenia tylu kilogramów!

    Ja też myślę, że zostanę starą panną z gromadką kotów. Chciałabym oprócz tego mieć jednego psa. Nie wierzę w to, że spotkam odpowiedniego faceta, bo niedługo stuknie mi 27 lat...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu! nie pij octu /jabłkowego/ koleżanka zajechała sobie żołądek!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...wypiję jedną butelkę, a potem przerzucę się na przegotowaną wodę z cytryną, a ocet będę używać do sosób vinegret :)

      Usuń
  9. Gratuluje takiego spadu. Dieta genialna! ;)
    Tyle, ze ten ocet, to chyba za zdrowy nie jest.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. -30kg, to swietny wynik! sama zrzucilam 25 i zostalo mi dobrych 20 , nawet nie do szczupłości a do szeroko pojętej normalności.

    77g weglowodanow to low carb, jesli teraz ograniczysz wegle tak drastycznie to przy koncówce chyba bedziesz musiala zejsc do 10g ;/ wierz mi,ze mozna schudnac (tyle ile ja) jedzac po 200g. jakos mniej mi sie nie udaje jeść, a dieta nie ma być męką, przez którą nie mozna przejść, bo rzuciłabym to w cholerę.

    byłaś na kawie, ale znajomość sie urwała? bo jakos nie zrozumiałam za bardzo tego fragmentu;) foreveralołnem to bedę ja, nie martw się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to low carb, ale musiałam podkręcić dietę, bo mi nie szła. Czytałam artykuł w którym pisali, że na low carb można być maksymalnie bodajże pół roku, bo potem organizm się przyzwyczaja i tak czy siak nie chudnie :)

      A poza tym kto powiedział, że się męczę? Mi jest jak na razie bardzo dobrze z tą dietą, jak zacznie mi przeszkadzać to ją zmienię :)

      Co do kawy, to kontakt absolutnie się nie urwał :)

      Usuń