piątek, 10 maja 2013

Słodko-gorzki żywot odchudzającego się

Od pewnego czasu jestem coraz bardziej zadowolona z wyników swojego odchudzania. Moja nowa dieta jest dla mnie idealna.

No może z pewnym wyjątkiem. W komentarzach pod ostatnim postem czytam o tym, że mało kto  z was rezygnowałby z kawy i czy na pewno dam radę. W myślach stwierdziłam: ha! Ja nie dam rady??

...Trochę się przeliczyłam.

Jeden dzień udało mi się uniknąć poobiedniej kawki, ale kosztem podjedzonych suszonych śliwek. Nie wiem, mój organizm domaga się czegoś lekkiego i słodkiego po obiedzie, więc z dwojga złego zostawiłam cykorię z mlekiem i bez słodzika. Ale poza tym jestem zadowolona.


Niedawno zauważyłam, że brzuch już tak mi nie wystaje i dziś nawet ubrałam dosyć obcisłą bluzkę w której wyglądałam po prostu świetnie ;). Poza tym na fitnessie podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała, że pamięta mnie z początku tego roku i widzi ogromną różnicę w mojej sylwetce. Strasznie mnie to ucieszyło, bo jak wcześniej żaliłam się, prawie nic nie chudnę chociaż ważę tyle ile mały słoń.

Zresztą, Ci którzy odchudzają się z sukcesem wiedzą o czym mówię. Chodzi mi o tych, którzy mają zdrową dietę, a nie jedzący 1000, albo 600-700 kalorii, bo na czymś takim długo radosnym być nie można (wiem co mówię). W każdym razie, ta, która jest dobrze odżywiona, ma dostarczone wszystkie potrzebne składniki, wie, że zdrowo się odżywia to czuje się po prostu wyśmienicie. Kiedy jeszcze ma dobrze ułożoną fryzurę, ładny, delikatny makijaż, spodnie, z których nie wystają boczki i bluzkę podkreślającą atuty, idzie jakby cała ulica była jej. Muzyka w słuchawkach staje się jakby soundtrackiem do filmu z nią w roli głównej. Uśmiechem roztacza czar wokół siebie, bo jest po prostu z siebie zadowolona.

Tak właśnie ostatnio się czuję.

Humor jednak czasem spada kiedy wracam zmęczona do domu i w lodówce widzę pyszne lody, którymi jeszcze rok temu niemal codziennie zajadałam się. Jest taka piękna pogoda, aż prosi się o loda z karmelem. No i ten wzrok pełen współczucia: "nie kupiliśmy Ci, bo się odchudzasz, prawda?"


lody muszą poczekać. Tak jeszcze z rok. Ale nie przejmuj się, kupiłam sobie 2 banany i zamierzam jutro po treningu zrobić sobie proteinowe lody bananowo-truskawkowe :).

6 komentarzy:

  1. pewnie, lody domowej roboty też są świetne no i przede wszystkim zdrowsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam taki moment w saunie po zajęciach, kobitka zagadała do mnie, że pamięta jak pierwszy raz przyszłam i że o połowę mnie mniej :>
    Trzymaj tak dalej, ja mam kolejne 10 kg do zrzucenia :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo motywujące coś takiego usłyszeć :)

      Usuń
  3. Ale extra fotki w tym poście;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja lody uważam za najlepsze z tych wszystkich słodkości, bo można zjeść gałkę i mieć poczucie spełnienia a ma o wiele mniej kcal niż kawałek ciasta :)
    I ja nawet teraz z prawidłową wagą i komplementami (dowiedziałam się , iz koledzy męża mu dokuczali, że to dla listonosza taka się zrobiłam - wredoty) nie czuje sie atrakcyjna, nadal wiele ukrywam i ciągle mi czegos brakuje.

    p.s. teraz pisze formalnie bo mam konto przedtem byłam Anonimem :)

    OdpowiedzUsuń