niedziela, 19 maja 2013

Idąc ulicą i patrząc na ludzi...

Ostatnie dni były okropne. Poszłam do pubu pożegnać kolegę, który się wyprowadza i generalnie świętować urodziny koleżanki. Co w tym okropnego? Że w ogóle nie miałam nastroju do niczego.

Osowiała siedziałam sącząc smutno coca-colę light. Powód? Oczywiście rozterki sercowe, po których czuję się jak zmęczona życiem staruszka. Do tego pogłębiające się problemy ze snem po prostu mnie dobijają. Wyszłam stamtąd po 3 godzinach mówiąc, że byłam rano na treningu, który dał mi w kość i jestem po prostu śpiąca (co jest po części prawdą).

No, ale w sumie nie o tym chciałam. W czwartek (jedyny dzień - oprócz niedzieli - w który nie ćwiczę) spotkałam się z koleżanką na kawie. Ona mi opowiadała o swoich problemach z facetem, ja jej o swoich problemach ze sobą (:P) i - co staje się powoli normą - o dietach i zdrowym stylu życia.


E. zamówiła sobie lody, a ja kawę z mlekiem nieco melancholijnym wzrokiem patrząc w menu. Ta oczywiście zapytała czy nie chcę spróbować jej lodów, ale odmówiłam opowiadając jej o tym, że ostatnio jak poszłyśmy na lody to pokutowałam je przez chyba tydzień i wolę na razie nie grzeszyć bez sensu.

E. oczywiście popatrzyła ze współczuciem i powiedziała, że ona by się na to nie zdobyła, że przecież lody są dla ludzi i olaboga jaka ja jestem biedna. Wiesz, jakby lody miały być jedyną radością w życiu, bez których człowiek staje się smutny i apatyczny. Oczywiście lody z przyjaciółmi, piwo i grill mają swoje ogromne zalety, ale czy na pewno nie da się bez nich obejść?

Dla niej, szczupłej dziewczyny, która chce po prostu wymodelować sylwetkę, rezygnacja ze słodkości bywa nie do pokonania. Kiedy jej powiedziałam, że będę musiała tak odmawiać przez minimum rok, a potem pilnować się przez kolejne 5 lat, ta zamarła.

I nagle szok. Popatrzyła na mnie i zapytała: ale po co Ty się tak katujesz, ty masz w ogóle nadwagę? Moja łyżeczka z kawą zawisła między szklanką a otwartymi ze zdumienia ustami.

Czujesz? Są na świecie osoby, które patrząc na mnie mogą nie być pewni czy mam nadwagę, chociaż wg licznika BMI mam 1 stopień otyłości. Dzięki diecie wyglądam tak, że ci co mniej spostrzegawczy mogą uważać moją wagę za normę. Czy mogłabym w tym momencie żałować braku pucharka lodów? Powiedziałam jej, że to jest mój cel, z którego nie chcę rezygnować tylko dlatego, że dojście do niego nie jest usłane różami. Właściwie im więcej kolców na drodze tym bardziej jestem zdeterminowana.

Nasza rozmowa szybko przeszła na to jak postrzegamy innych ludzi. E. stwierdziła, że generalnie ona nie zwraca uwagi na wygląd przechodniów (chyba, że ktoś ewidentnie odbiega od normy). Podobnie zresztą do O. - również szczuplutkiej dziewczyny, dla której przechodzień to przechodzień i nie ma co się nad nim zastanawiać. Wprost przeciwnie do mnie.


Ja, kiedy idę ulicą patrzę na innych i myślę: o...ale szczupła...ale ma długie nogi...no i lśniące włosy... Jak widzę faceta, który patrzy na mnie, myślę: ooo, a ten pewnie właśnie mnie ocenił na 3/10. Albo jeszcze niżej, bo mam tłuste włosy...

Czuję się cały czas obserwowana i oceniana, bo sama to robię. To, że trzeba to zmienić, jest jasne. Niestety na razie nie mam siły, ani ochoty poprawiać swojego samopoczucia, chociaż powoli zaczynam wierzyć, że jednak mogę się wizualnie podobać, a przecież na tym polega pewność siebie: wiara we własne siły i nie skupianie się na innych.

15 komentarzy:

  1. Mam dokładnie tak samo.. też obserwuję ludzi i ciągle ich "oceniam" w sensie pod względem figury, "Tak bym chciała" "ta już za chuda" "ten ma fajny tyłek" :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja idąc ulicą z przyjaciółką zawsze pytam "czy wyglądam jak ona? czy mam takie same cycki? czy tyłek tak samo duży?". Tutaj wyłania się kolejny problem- lekko koloryzuje to jak wyglądam. Czuję się dużo bardziej grubsza, niż jest w rzeczywistości. Dużo przez to tracę. Jestem nieszczęśliwa, mało pewna siebie i wycofana.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrząc na siebie same w lustrze zawsze widzimy kogoś brzydkiego i grubego. Patrząc na kogoś innego widzimy szczupłą i piękną osobę. Paradoks polega na tym, że ta szczupła i piękna osoba też może uważać że jest brzydka i otyła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że jak schudniesz/już schudłaś, takie myślenie przejdzie? dlaczego? bo pewnie już wyglądasz jak wszyscy inni - ja tak miałam - jak byłam gruba, wszyscy na mnie patrzyli, teraz mało kto - stałam się jedna z wielu...Czy jesteś już na etapie, że nie poznajesz siebie w wystawach sklepowych?

    OdpowiedzUsuń
  5. To normalne ,że ludzie patrzą na innych i ich oceniają, nie da się chyba tego zmienić

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tak samo, coraz bardziej krytycznie oceniam siebie i innych. Na początku diety cieszyłam się z każdego kilograma mniej. Teraz gdy straciłam ich już 11 uważam się za mniej atrakcyjną niż wcześniej i chcę jeszcze bardziej schudnąć. Nie wiem czy to okres przejściowy czy to zostanie. Na razie walczę o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Często ludzie postrzegają nas o wiele lepiej niż my sami, co jest trochę przykre.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy już to widziałaś kiedyś czy nie, ale naprawdę polecam :) Bardzo w temacie:)

    https://www.youtube.com/watch?v=s-HqGOCW7UA

    OdpowiedzUsuń
  9. I drugi, obok, po sąsiedzku :)

    https://www.youtube.com/watch?v=zcBtb6R9Agc

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam jak łowczyni meteorów, ile bym już nie osiągnęła to i tak znajduję coraz to więcej rzeczy, które napędzają spirale kompleksów. Schudłam? Ok ale teraz mimo ćwiczeń skóra na brzuchu sflaczała, ramiona także i ciąglę dążę do tego aby to zmienić i niestety nie daje to wiele, już nie. A nawet gdybym zapewne cudem odzyskała jędrność to znalazłabym co innego - nie wiem - nos, zmarszczki? Ooooo i na pewno piersi, których nie mam gdzie bym ich nie szukała.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana, dasz radę. Wytrwasz i się zmienisz, a Ciebie będą oceniali na 11/10. Tak jak napisała gaja - zawsze jest coś co w sobie chcemy zmienić i nikt z nas nie jest idealny. Chociaż droga do ideału jest dla nas otwarta i ciągle ją podążamy, gdyż chcemy zmienić swoje życie i głównie wygląd. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, Ciam! więcej optymizmu i radości, co Cię taki smutas ogarnął? jesteśmy niewolnikami tego co wtłaczają nam do głowy kolorowe czasopisma i telewizja, ciągle się do kogoś porównujemy, a przecież perfekcyjni ludzie nie istnieją. Jeśli jesteś szczęśliwa, akceptujesz siebie, to błyszczysz i jesteś piękna po prostu, co z tego, że masz trochę więcej kilogramów, okrągłe ramiona i wystający brzuszek, niektórzy mają o wiele większe problemy... Wydaje mi się, że najważniejsza zmiana jakiej musisz dokonać to sposób w jaki siebie postrzegasz :) możesz się zmieniać fizycznie, obojętnie jak dużo schudniesz, dopóki sama nie zaczniesz oceniać siebie lepiej, będziesz miała wrażenie, że wszyscy Cię tak źle oceniają.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Kochana, znam to. Ocenianie innych - oczywiście zawsze pozytywnie (piękne włosy, nogi, super talia) ale z taką mniejszą lub większą zazdrością - dlaczego to ja tak nie wyglądam? Dlaczego nie jestem szczupła? Ech, to nie jest dobre. Dobrze o tym wiemy ale tak robimy mimo wszystko, jak to zwalczyć? Nie wiem, u mnie tak już chyba zostanie na zawsze - no chyba, że schudnę :D i sama będę szczupła. Ludzie mówią, że po mnie też nie widać 90 kg wagi bo jestem wysoka. Co z tego. Ja widzę każdy kilogram tłuszczu w sobie. Ale ważne jest to, że chcemy się zmienić i dążymy do celu. Damy radę, musimy w siebie uwierzyć! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Też obserwuję przechodniów, czasami to nieeleganckie, ale co mi tam...lubię obserwować ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem (zaintrygował mnie jego tytuł...) a teraz czytam notkę za notką - Twoja szczerość jest fascynująca. Potrafisz tak dobrze ująć myśli w słowa.. Wydaje mi się, że mam coś podobnego z tym ocenianiem. Mimo, że minęło już dużo czasu odkąd miałam zbyt wysokie bmi... ale cóż z tego - w swoich oczach wciąż nie jestem taka, jak powinnam.

    OdpowiedzUsuń