niedziela, 28 kwietnia 2013

Przemyślenia o byciu grubym i porównywanie siebie do innych

Nie wiem czy zauważyłaś, ale ostatnio nie piszę swoich wywodów na temat bycia grubym. Przyczyn może być kilka.

Po pierwsze, napisałam już chyba wszystko co mogłam napisać (choć miałam kilka nowych koncepcji wpisów). Ja wiem i ty wiesz, że bycie grubym jest do bani, więc...po co drążyć temat?

Po drugie, wraz ze spadkiem kilogramów moje samopoczucie poprawia się i nie pogrążam się już w odmętach rozpaczy. W każdym razie, oprócz dołów z powodu zatrzymania wagi, ostatnio chodzę stale zadowolona :). Zresztą wczoraj byłam w operze, która oczywiście jak to opera, była o nieszczęśliwej, trudnej miłości i o ile jakiś czas temu uwielbiałam takie tematy, tak teraz zupełnie mnie nie ruszyły. Moje myśli kierują się ku słońcu i radości ;).


Poza tym niedawno oglądałam odcinek "Rozmów w toku" poświęcony dziewczynom, które straciły po kilkadziesiąt kilogramów (nawet 80!!). Wszystkie miały podobną historię, były wyszydzane w szkole, nie akceptowane przez środowisko i - przede wszystkim - siebie.

Początkowo zzieleniałam z zazdrości kiedy któraś powiedziała, że w rok schudła 60 kg. (mój cel...), ale potem pomyślałam, że to za szybko i mój powolny spadek jest zdrowszy no i pewnie waga zatrzymała się, bo mięśnie rosną czy coś ;). No a poza tym nie ważne jest jak szybko człowiek schudł, tylko czy utrzymał swoją wagę.

Zresztą myślę, że nie ja jedna cierpię na chroniczne porównywanie siebie do innych. Zauważyłam to już w gimnazjum, kiedy zaczęłam dążyć do poprawiania ocen (w podstawówce byłam jednym z gorzej uczących się dzieci). W liceum to porównywanie swoich ocen do innych było normą i jak dostałam jedynkę to moją jedyną pociechą było to, że inni też mają pały.

Studia za to spowodowały, że miałam stałą potrzebę bycia najlepszą. Największym moim nieszczęściem było kiedy jako jedyna dostałam 2 z jednego egzaminu, który ostatecznie poprawiłam na 5, ale i tak niesmak pozostał.

Oczywiście dalej siebie porównuje do innych, ale staram się zagłuszyć myśli mówiąc sobie, że to moje życie i mogę żyć jak chcę.

Poza tym...ah ta wiosna. Uderza do głowy :).


5 komentarzy:

  1. Właśnie. To jest duża motywacja. Przestać porównywać się do innych i samej stać się dla nich wzorem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo złe jest porównywanie, wiem to z doświadczenia. Ale niestety myślę że każda kobieta czy gruba czy chuda porównuje się do innych, a to ta ma lepsze włosy, ta ma większe cycki a ta ma ładniejsze paznokcie, także my baby niestety... nie unikniemy porównywania :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech ja też cierpię na notoryczne porównywanie się do innych, czasami mam takie myśli, że mogłaby istnieć zamiana ciał i wtedy wybralabym sobie jakies piękne ciałko. Hah to się nadaje chyba do leczenia takie myślenie ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam się za niezbyt zgrabną i szczupłą osobę. Patrząc w lustro widzę wieloryba, chociaż wcale nie ważę dużo i podobno mam idealną wagę.
    http://allliesdarling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj przez przypadek natknęłam się na Twojego bloga i w jeden wieczór przeczytałam cały. Dosłownie, od deski do deski. Na samym początku chciałabym Ci bardzo pogratulować, bo z własnego doświadczenia wiem, że zrzucenie chociażby 5 kilogramów jest bardzo trudne, a Ty zrzuciłaś ich już prawie 30. Cechą, jaką mi imponujesz jest Twoja wytrwałość - aby wytrzymać tyle miesięcy na diecie naprawdę trzeba mieć bardzo silną wolę! Widać, że jesteś pewną siebie, pozytywnie nastawioną do życia osóbką. I tak trzymaj. Z całego serca życzę Ci, abyś osiągnęła wymarzoną wagę. Będę wpadać jak najczęściej się da, aby być na bieżąco. Serdecznie pozdrawiam: K.

    OdpowiedzUsuń