Za mną 28,5 kilogramów, przede mną drugie tyle. Dziesiąty miesiąc zamknięty na zerowym spadku kilogramów.
Na szczęście pewną pociechą jest to, że według dzisiejszych pomiarów zrzuciłam całą nadwyżkę świąteczną :), no i zostało się zaledwie 1,5 kg. do świętowania trzydziechy :).
W centymetrach wygląda to nieco lepiej. W ciągu miesiąca spadło mi 0,5 cm. z szyi (- 5 cm. od początku), brzuch też nieco drgnął (-1 cm. w kwietniu, -14 cm. od początku), biodra sukcesywnie spadają (- 4 cm. w kwietniu i -27 cm. od początku), łydki też ładnie: -2,5 cm. (-7,5 cm.). Reszta bez zmian.
Myślę, że waga drgnęła, bo dobrałam sobie w miarę dobrą dietę. W tym tygodniu zrezygnowałam z dużej ilości sera białego (jadłam ok. kostkę 250 g. dziennie!) i wygląda na to, że dzięki temu brzuch powoli zaczął się znowu chować :).
Cały czas czytam o zbilansowanej diecie i różne porady dietetyczne dla sportowców. Okazało się, że dużym błędem było jedzenie tak dużej ilości nabiału i chyba będę musiała też pożegnać się z mlekiem do kawy (a właściwie kilku kaw...zostawię sobie co najwyżej jedną).
Poza tym. Wczoraj na ćwiczeniach poznałam dziewczynę, która również schudła około 30 kilo i opowiadała, że borykała się z podobnym do mojego zastojem wagi. Poszła do dietetyczki i przepisała je "cudowne środki-proszki", z których robi się koktajle i kazała pić codziennie rano na czczo dwie łyżki octu jabłkowego wymieszanego z przegotowaną wodą oraz siemię lniane wieczorem. Koktajle sobie daruję, ale zamierzam spróbować ocet i siemię lniane, możliwe, że to pozwoli mi znowu ruszyć z kopyta.
Dzisiaj w ogóle byłam na ćwiczeniach bodypump, które zawsze ze mnie wyciągają całą energię i siłę, ale nie o tym chciałam. Założyłam jakąś tam pierwszą-lepszą koszulkę, spodnie dresowe i poszłam do sali. Stanęłam na przeciwko lustra i...boczki jakby się skurczyły?? Poza tym cellulit też już prawie znikł, chociaż dawno przestałam robić foliowanie. Wizualnie wyglądam coraz lepiej, chociaż na wadze tego nie widać, ale jak to mówią: na plażę nikt nie zabiera wagi :).
O jenki *.* Jak ci zazdroszczę takiej utraty wagi ;) Aż miło mi się czytało. Tak optymistycznie piszesz ;) Wezme z ciebie przykład ;* Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńAle świetnie! Gratuluję Ci tak wielkiego sukcesu. 30kg to tyle ile ja chciałabym schudnąć. No... Może 40kg. Ale skoro mówisz, że w 10mcy schudłaś prawie 30kg to bardzo, bardzo dużo i to ogromna przemiana.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię i też chciałabym to kiedyś osiągnąć!
Super! Cieszę się, że dobrze się czujesz i sukcesywnie dążysz do celu. Nadmiar nabiału faktycznie hamuje spadki, dlatego porcja raz dziennie w zupełności wystarczy, ja przestałam jeść nabiał na jakiś czas i wszystko ruszyło z kopyta. Siemię i ocet jabłkowy jest pomocny, ale trzeba też pamiętać, że nigdy nie schudniemy dzięki jednemu suplementowi - jak wiadomo, liczy się całość diety.
OdpowiedzUsuńPowodzenia raz jeszcze!
Siemię i ocet traktuję jako wspomagacze, zwłaszcza, że czasem mam problemy kibelkowe ;)
UsuńGratulację! Też bym chciała tyle stracić! No może troszkę mniej! Ale osiągnęłaś bardzo duży sukces! Mam nadzieję że mi się też uda!
OdpowiedzUsuńhttp://w-drodze-do-idealu.blogspot.com/
foliowanie? pisałaś już gdzieś o tym?
OdpowiedzUsuńSwoją drogą gratuluję Ci tak dużych postępów :) xx
Pisałam tutaj: http://amciam.blogspot.com/2013/01/jak-dbam-o-skore.html :)
UsuńTeż pamiętam, jak w pierwszym roku odchudzania schudłam 30 kg - myślałam, że świat zawojuję, tyle miałam energii i zapału - a teraz spełniło się inne marzenie mojego życia, o czym nawet już nie marzyłam - dlatego jeszcze przez dwa tygodnie żadnego odchudzania, ale potem...do roboty - bo jest o co walczyć!Gdybym nie schudła, nigdy przenigdy by się ono nie spełniło - dlatego walcz dalej, a ja Cię zawsze czytam, chociaż nie komentuję, bo teraz moja głowa jest zajęta kimś ważniejszym:)
OdpowiedzUsuńGratuluje :) Super !
OdpowiedzUsuńSuper, miło to wszystko słyszeć :). Czytając Ciebie, ma sie wrażenie, że odchudzanie to czysta przyjemność ;).
OdpowiedzUsuńJa kiedyś próbowałam octu, ale ten smak mi nie podchodził i się nim nie zadręczam.
Wolę już pić błonnik. No wiadomo każdy naturalny suplement się przyda, jak ma ułatwić. Ale moim zdaniem najważniejszy to sport (oczywiscie procz diety). Ja biegam i efekty są szybko widoczne.
Oby do przodu, pozdrawiam Cię serdecznie i śledzę Twoje poczynania.
No bo prawdę mówiąc jest to przyjemność, oczywiście bywają chwile wahania i spadku humoru, ale ostatnio są one coraz rzadziej :D
UsuńOctu się trochę boję, ale ponoć jabłkowy nie wpływa negatywnie na krwinki...
ocet jabłkowy dodaje niemal praktycznie do sałatek, natomiast siemie lniane do owsianki:)
OdpowiedzUsuńnatomiast z serem troszkę mnie zasmuciłaś... też jem dziennie 250gram - i uwielbiam ser, więc ciężko mi by było zmniejszyć jego porcję... ale postaram się dla dobra sprawy:)
Prawie 30 kg w 10 miesięcy to i tak rewelacyjny wynik :) Powinnaś być z siebie dumna!
OdpowiedzUsuńGratulacje:*
Waga wagą,liczy się to jak wyglądasz i jak aię czujesz. Zbilansowana dieta i ćwiczenia zdziałają cuda. W sumie już widzisz rezultaty ;)
OdpowiedzUsuńBardzo gratuluję Ci SUKCESU :) Tak trzymaj dalej! Ale myślę, że nie ma się co porównywać jeśli chodzi o szybkość zrzucania wagi, tu nie chodzi o tempo ale o dobre samopoczucie i zdrowie :)
OdpowiedzUsuń