poniedziałek, 11 lutego 2013

Czasem tracimy nadzieję...

Są takie dni, kiedy tracimy nadzieję na zmianę. Chciałam poprawiać swoją samoocenę. Czuję jednak, jakbym się cofała.

Jak zwykle zbyt poważnie podchodzę do niektórych rzeczy. Zamiast żyć jak człowiek i nie analizować każdej sytuacji, to ja siedzę i...myślę. O ileż życie byłoby prostsze, gdybym je brała takim jakie jest.

Teraz wszystkie moje lęki i nieprzetrawione rzeczy z przeszłości wywlekam na wierzch. Boję się konfrontacji, kłótni z ważnymi dla mnie osobami i swobodnie podchodzić do nowych znajomości. Boję się odrzucenia i tego, że wszyscy mnie zostawią. Jakbym zobaczyła taką zalęknioną osobę, pewnie też zostawiłabym ją w spokoju. Więc niby nie dziwię się nikomu.


Jako nastolatka byłam sama, co najwyżej miałam wirtualnych znajomych. Teraz dodatkowo moja siostra robi mi wymówki i rzuca we mnie epitetami. Od tego wszystkiego przypomniały mi się czasy gimnazjum, z których - obawiam się - nigdy nie otrząsnę i nie pogodzę się.

Na pomoc przychodzi lektura Valerio Albisetti "W poszukiwaniu szczęścia":

Życie, powtarzam, nie jest statyczne, stałe, niezmienne. Jest rzeczywistością dynamiczną, stale się zmieniającą. To, co dzisiaj jest prawdziwe, niekoniecznie będzie prawdziwe jutro.

Możemy zatem zmieniać, ulepszać swoje postępowanie, krótko mówiąc - rozwijać się.

Gdybyśmy naprawdę mieli wierzyć, że człowiek nie może się zmienić, życie straciłoby na znaczeniu. Bylibyśmy skazani na pozostanie tym, czym jesteśmy przez całą resztę życia.

13 komentarzy:

  1. Największym wrogiem mojej pewności siebie, jest mój brat. Od niego raz po raz słyszę epitety w stylu "Ty głupia tłusta świnio, spasiona krowo". To on sprawił, że mam kompleksy i czuję się niedobrze w moim ciele...
    Musiało minąć trochę czasu, żebym zrozumiała, że to nie ja mam problem, tylko on - wyobraziłam sobie, jak niepewna siebie i jakie kompleksy musi mieć osoba, która poniża innych?!
    Mamy prawo, ba! obowiązek do tego żeby być tym kim chcemy, robić, to co lubimy, mówić, to, co myślimy, bronić swojej godności i racji...
    Ciało jest trochę jak instrument, dzięki któremu możemy się wyrażać i komunikować się ze światem. Choćby był najpiękniejszy i najdroższy, bez dobrego muzyka będzie jedynie pustym, fałszującym pudłem. Jeśli ktoś nie ma zbyt imponującego instrumentu, ale dba o swój, stroi i odkurza, a przede wszystkim używa go, by przekazać swoje umiejętności, emocje, mądrość i serce, to on właśnie zapiera innym dech w piersiach, jest źródłem inspiracji, podziwiany i fascynujący.
    Wydumane to nieco, ale ja w to wierzę. Więc puste pudła nic dla mnie nie znaczą! :)
    Głowa do góry, Ciam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że osoba wyżywająca się na innych musi mieć problem tylko i wyłącznie ze sobą. To bardzo ważne żeby o tym wiedzieć. Mimo to, zawsze bolą takie słowa.

      Usuń
    2. Wiem, bolą bardzo, mnie nadal mimo, że uważam, że jestem odporna już na docinki... ale czasem jak ktoś uderzy w odpowiednią strunę, to wychodzą skrywane emocje, poczucie niepewności siebie, beznadziei, żalu do niesprawiedliwego świata i smutku.

      Usuń
  2. Polecam także książkę "Radykalne wybaczanie", autor: Colin Tipping ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem tak : za zadne skarby nie warto przejmowac sie opiniami innych ludzi; uswiadomic trzeba sobie ze inni nie pomoga ci w zyciu; oni o ciebie nie bede sie martwic jesli sama nie zadbasz o siebie; co cie obchodzi zdanie innych ludzi, kim oni są ....? aby cie oceniac... nic ci nie dali ....
    ja sobie to uswiadomiłam, uswiadomiam ze jestem indywidulana jednostka, ktory musi dbac o siebie , troszczyc sie o siebie i kochac sama siebie;

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie trudno pomóc w takiej sytuacji. Moje przedmówczynie mają jednak sporo racji- nie opieraj się na opinii innych. Popatrz na to co osiągnęłaś już. Sama! Własną walką i siłą! I nie jest ważne w tym wszystkim to jak wyglądasz, ile ważysz i w co się ubierasz. Ważne jest to co masz w sercu! A piszesz jak bardzo wrażliwa i mądra osoba :) Pewnie, że boli kiedy siostra robi wymówki czy obraża, zwłaszcza jeśli do tej pory byłyście sobie bliskie. A może to z zazdrości? Poszukaj prawdziwego powodu.
    Poczucie własnej wartości jest czymś nad czym trzeba pracować tak samo jak nad wagą- nie przychodzi samo wraz z ubytkiem wagi :( Każdego dnia trzeba się go uczyć od nowa i każdego dnia podsycać :) Najlepszym na to sposobem jest przyglądanie się swoim sukcesom :) Cieszenie się nimi i dostrzeganie nawet tych małych, codziennych :) Głowa do góry!
    Jeśli uważasz, ze trzeba powywlekać jakieś stare strachy, to zrób to, ale po ty by się z nimi zmierzyć i pokonać. W końcu pójdą sobie :) Nie pozwól im znów zawładnąć sobą, tylko powiedz im: dość! Ja wierzę, że się uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wieczorem jak idę się myć to oglądam swoje ciało i winszuję sobie po cichu. Zawsze to jakiś krok do przodu ;)

      Usuń
  5. Wiem, że zawsze w głowie miałam myśl, że ja z moim ciałem mogę coś zrobić, schudnąć, postarać się. Za to na głupotę jeszcze nie znaleziono lekarstwa, przeszczepy mózgu też raczej są w sferze marzeń, więc zostaje mi jedynie politowanie dla tych nieszczęsnych głupców. Siła, mądrość jest w Tobie, musisz tylko ją na nowo pobudzić. Słowa to tylko słowa, to ludzie nadają im znaczenie. Jeśli pozwalasz aby tak cię raniły i deprymowały, to Ty nadajesz im realną moc. Więc, kto jest najważniejszy...? Ty, Ty, Ty! Nie pomyślcie, że pozjadałam wszystkie rozumy, wiem jak to trudne, jak wiele pracy wymaga, ale jak wszystko co najcenniejsze, warte jest wysiłku. Tak się buduje poczucie wartości - nikt nie dostaje go na starcie. To Ty decydujesz komu uwierzysz, którym słowom nadasz moc sprawczą. Ja wybieram choćby te od Was - że lubicie mojego bloga, że jestem inspiracją, że razem gubimy balast! Wokół jest wielu dobrych ludzi, niech oni stanowią Twoje rezerwy energii. Czerp siłę z pozytywnych zdarzeń nawet jeśli tylko widzisz jak ktoś komuś z uśmiechem pomaga skasować bilet w autobusie. Przykro mi, że rodzina potrafi wykazać się taką podłością, że siostra, brat wyrzyguje takie epitety, ale to ich należy żałować. Moje Kochane jesteście piękne, zawsze!Tylko o tym nie zapominajcie!

    OdpowiedzUsuń
  6. oj takiego aż nie, ale marzą mi się ładne, lekko umięśnione ramiona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lata gimnazjum i mnie wyryły się w pamięci smutnym i nieszczęśliwym okresem. Ale dzięki tym wszystkim upokorzeniom, łzom, wstydowi i żalu, powiedziałam sobie : STOP! I tak się zaczęło. Walka o samą siebie, walka o uśmiech. A w duszy powtarzałam sobie : Ja schudnę , będę zdrowa i piękna a oni debilami pozostaną". Tak to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak dobrze, że ominęło mnie gimnazjum! byłam przedostatnim rocznikiem na starych zasadach... chyba bym się nie otrząsnęła... spalić wszystkie gimnazja!!!

      Usuń
  8. Od jakiegoś czasu przeglądam blogi o odchudzaniu. To mnie motywuje nie tylko do zdrowego odżywiania, ale też do życia, pozytywnego myślenia itd. Czytam twój blog od początku. Jesteś dla mnie motywacją i nie tylko dla mnie.

    OdpowiedzUsuń