Na szczęście po grudniowym "obżarstwie" nie ma już śladu. Od stycznia schudłam 5,4 kg. i spadł mi 1,1 proc. tłuszczu (chociaż prawdę mówiąc nie wiem jak działają te wagi, które liczą mi ilość wody i tłuszczu). Z ramienia schudłam 2 cm (-8 cm. od początku), z talii -2 cm (-24 cm.), z bioder -3 cm. (-23 cm.) i z uda - 2 cm. (-19 cm.). Reszta bez większych zmian (po -1 cm.)
Zauważyłam, że szybciej mi lecą centymetry niż waga, co jest rzeczą oczywistą - sporo ćwiczę, a mięśnie są dużo cięższe od tłuszczu, co nie zmienia faktu, że ten miesiąc jest jednym z bardziej udanych w całej mojej karierze odchudzania :).
Po siedmiu miesiącach schudłam dokładnie 25,1 kg. (lub 27,1 kg. bo nowa waga, którą ważę się od jakiegoś czasu, pokazuje około 2 kg. więcej). Średnio wychodzi 3,5 kg. na miesiąc co jest wynikiem dobrym, ale nie rewelacyjnym.
Zapewne jest to spowodowane - po pierwsze - kiepsko zakończonym grudniem i dwutygodniowym urlopem w diecie, a po drugie moim bardzo liberalnym podejściem do diety i stosunkowo częstymi "skokami w bok" (jak np. dziś - kawa z bitą śmietaną). Zastanawiałam się nad tym dzisiaj i stwierdziłam, że może powinnam jednak nieco zaostrzyć swoją dietę? Nie chodzi jednak o "skoki w bok" - one niech sobie będą dla komfortu psychicznego, poza tym i tak wkrótce będą kolejne święta. Ale może jednak powinnam bardziej przyłożyć się do metody Montignaca i ściślej jeść według jego zaleceń?
Poczytam trochę na ten temat, zwłaszcza co jeść przed i po treningu i napiszę Ci do czego doszłam :).
Poza tym jestem niepomiernie szczęśliwa. Dziś byłam u fryzjera i poczułam się jak wszystkie te modne damy z amerykańskich filmów i seriali. Kaweczka, ploteczki...relaks jednym słowem. Fryzjer stwierdził, że z moich włosów uda się zrobić gęstą, grubą, a nade wszystko, długą fryzurę. Potrzeba do tego czasu, tabletek z witaminą B i odpowiednich kosmetyków, ale potwierdził, że moje marzenie może się spełnić!
No, a wieczorem poszłam do siłowni, co jeszcze bardziej mnie rozradowało. Do tego w poniedziałek idę do bratfiterki i kupuję stanik. Nawet już byłam bliska wykupienia laserowej korekcji wzroku (wstrzymałam się, bo musiałabym wziąć 2 tygodniowy urlop w pracy, w poniedziałek pogadam z szefem...)
Niesamowite! Rzeczywiście realizuje wszystkie swoje postanowienia!
ojejku!!! Twoje wyniki są powalające!!! serdecznie gratuluję :) i szczerze zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńCiam, 25 kg w 7 miesiecy to REWELACYJNY wynik!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCześć Ciam, jestem pierwszy raz u Ciebie, bardzo fajnie piszesz, bardzo życiowo, podoba mi się. Mam dużo refleksji związanych z Twoimi tekstami, ale nie będę tak na "hurra" się tu u Ciebie rozpisywać. Gratuluję samozaparcia! Jesteś niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem twoich wyników ! naprawdę musisz mieć bardzo dużą motywacje do działania ! U mnie na blogu podsumowanie stycznia i plany na luty .mam nadzieje że będziesz mnie wspierać w moich postanowieniach . Ja jak zawsze chętnie czytam posty na twoim blogu i śledzę postępy :)
OdpowiedzUsuńhttp://perfektbin.blogspot.com/
Super wynik - wyobrażasz sobie co byś czuła gdybyś teraz wzięła plecak ważący 25 kg i spróbowałabyś z nim chodzić cały dzień ? Wydaje się to niemożliwe, prawda? 3,5 kg na miesiąc to bardzo dobry wynik, gratuluję!
OdpowiedzUsuńgratuluje;) naprawdę jestem pod wrazeniem;)
OdpowiedzUsuńgratuluję, ponad 5 kg w miesiąc to duży sukces :)
OdpowiedzUsuńja też szukam jakiejś bratfiterki, ale nie mogę żadnej znaleźć :(
Rewelacja! Toż to fantastyczny wynik!!! A tych 23 i 24 cm z talii i bioder to Ci po prostu zazdroszczę po babsku ;) One wciąż są jeszcze na mnie! Gratuluję Ci naprawdę szczerze!
OdpowiedzUsuńgratulacje :) warto rzeźbić swoje ciało a tłuszcz "przemieniać" w stalowe mięsnie:)
OdpowiedzUsuńgratuluje
OdpowiedzUsuńdla mnie tez jest niepojete jak dzialaja te wagi
choc nigdy nie mialam z nimi do czynienia