wtorek, 2 kwietnia 2013

Operacja udała się. Pacjent przeżył

Dzisiaj na szybko napiszę podsumowanie, bo muszę jeszcze oszczędzać oczy.

Mimo, że niemal 2 tygodnie trzymałam dietę z węglami o bardzo niskim IG to nie było oszałamiających rezultatów. W marcu schudłam dokładnie 2,1 kg. (które zresztą po świętach nadrobiłam). 

Centymetry za to spadły tu i ówdzie. Szyja o 0,5 cm., ramię o 1 cm., biust o 3 cm. (spada coraz szybciej!), talia, brzuch, uda i łydki po 1 cm.

W święta oczywiście zupełnie sobie odpuściłam dietę, co widać po dzisiejszym oszałamiającym skoku wagi, ale mam nadzieję, że wrócę do dawnej za tydzień.

Poza tym...w czwartek spełniłam jedno ze swoich większych marzeń :). Sam zabieg nie bolał, tylko potem, przez trzy dni z przerwami, leżałam z narzutą na oczach, wycierałam lecące ciurkiem łzy i starałam się zasnąć.

Dziś już nic mnie nie boli, ale nie widzę jeszcze dobrze (właściwie to widzę podwójnie). Lekarz mówi, że tak ma być, bo goi mi się nabłonek...

6 komentarzy:

  1. Dobrze, że wszystko się udało i obyło się bez tych zbędnych komplikacji :*
    Trzymam kciuki za rekonwalescencję i dalsze spadki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super , Udało się :) Czekam na dalsze wpisy :)
    Ja również odpuściłam dieta na święta ale po każdym smakołyku wypiłam o.5 l wody więc waga jest nawet 200g mniejsza niż przed świętami :)
    Powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że już po operacji i że wracasz do zdrowia - super!

    OdpowiedzUsuń
  4. To fajnie, że się udało. Ja również trzymam kciuki za Twoją dietę.
    PS. Blog mi się podoba, więc będę wpadać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia i dalszą walkę z kilogramami! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na dalsze wpisy o operacji - sama się nad nią zastanawiam :)

    OdpowiedzUsuń