sobota, 13 kwietnia 2013

2 tygodnie bez ćwiczeń

Wystarczy dwutygodniowy urlop od ćwiczeń aby czuć się "sklapciałym". Matko! Jak ja się wynudziłam!

Musiałam cały czas nie przesadzać z czytaniem książek i siedzeniem przed komputerem, a pogoda nie zawsze sprzyjała spacerom. Za to posprzątałam pokój, zrobiłam porządki w szafach i nad wyraz udzielałam się towarzysko.

Dwutygodniowy maraton na szczęście dobiega końca. Postanowiłam do niedzieli odpocząć od ćwiczeń i wysilania wzroku, a od poniedziałku...już jestem zapisana na super wytrzymałe aeroby :D

Niby dwa tygodnie to nic, ale czuję jakby mój organizm cieszył się z tego, że może bezpardonowo obtłuszczać się i tracić mięśnie. Teoretycznie to za krótko żeby stracić kondycję, ale mam wrażenie, że wszystko obróciło się przeciw mnie.


Po pierwsze. Znowu zaczęło mi "chrupać" w kręgosłupie. Ci co cierpią na tę dolegliwość wiedzą o co chodzi - zwiastun zwyrodnienia. Kiedy regularnie ćwiczyłam nic mi nie zgrzytało i chrupało, a teraz powoli znowu zaczęło.

Po drugie, więcej i dłużej spałam, nawet po 10 h. w weekend, ale ostatnio cierpię na bezsenność, więc ten problem chyba jest rozwiązany.

Po trzecie, dalej nie zrzuciłam nadwyżki poświątecznej. Został mi 1 kg. i żeby nie tracić dobrego humoru co rano, ważę się raz w tygodniu. Co ciekawe, trochę mi centymetrów zeszło z uda i łydki.

Poza tym staram się pocieszać za dużym wiosennym płaszczem. Niestety nadchodzące wydatki nie pozwolą mi na zakup nowego - w czwartek idę do fryzjera na keratynowe prostowanie włosów. W tym miesiącu też zamierzam iść do ortopedy.

Z natury jestem z tych niecierpliwych i chciałabym już widzieć w lustrze laskę, ale jakby nie było - wszystko idzie zgodnie z planem. Cel "chuda dziwka"* jest cały czas realizowany.


Co do nowej diety, w tym tygodniu wyszło 50/50, bo nie byłam przygotowana psychicznie na taką ilość białka, ale właśnie kupuję odżywkę białkową, poza tym zaraz idę na zakupy po sery białe, tuńczyki itp. Dalej czuję się niepewnie zwiększając rygor, ale ufam, że wystarczy znowu zacząć chodzić na fitness by wróciła motywacja.

* chuda dziwka - przepraszam za wulgaryzm, ale to określenie wymyśliłyśmy z E. z pracy określając tak wszystkie zgrabne i ładne dziewczyny z długimi włosami. Oczywiście obie postanowiłyśmy tak w przyszłości wyglądać i same stać się obiektem zazdrości ;).

13 komentarzy:

  1. Fajnie że wracasz na dobrą drogę, życzę udanych ćwiczeń i wielu sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szybko pójdzie ci z tym kilogramem poświątecznej nadwyżki, a i z resztą sobie poradzisz :)
    mi 'chrupie' w kolanach :/

    OdpowiedzUsuń
  3. piona za chudą dziwkę : D uśmiałam się. też ostatnio miałam przerwę w treningach i niestety zaraz po powrocie do nich zakwasy od razu dały mi w kość. nie wiem co jest z tą moją kondycją, ale mam nadzieję, że kiedyś się poprawi : )
    powodzenia w metamorfozie 'skinny bitch'!

    OdpowiedzUsuń
  4. och mi też chrupie w kręgosłupie- jakaś masakra :/. Na pewno zrzucisz ten 1 kg i wiele innych ;) Trzymaj sie i powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa dieta? Zamieniasz Montignaca na Dukana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas trzymam Montignaca, ale zaczęłam liczyć kalorie i BTW :)

      Usuń
  6. O matko, cel "chuda dziwka" mnie rozłożył na łopatki :D Pożyczę sobie to jakże słodkie i motywujące określenie, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha "chuda dziwka"! też chcę być "chudą dziwką" oj tak bardzo tego pragnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodowa dziś była pełna - tyle ludzi! Ale nie dziwię się, słoneczko wyszło, ciepełko aż chce się wychodzić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powodzenia w zdobywaniu motywacji i dalszej walki !

    OdpowiedzUsuń