Kolejna sobota bez internetu poskutkowała napisaniem niniejszego listu. Tym razem więcej się nudziłam i czytałam niż w zeszłym tygodniu. Było nieziemsko gorąco, z 40 stopni i za grosz nie chciało mi się sprzątać. Normalnie bym leżała w łóżku i czytała fejsbuka, a tak - leżałam w łóżku i czytałam książkę. No i napisałam list do siebie.
Droga Ciamku,
masz 27 lat i wiem, że teraz cierpisz. Chcę Ci powiedzieć – to nie będzie trwało wiecznie. Czujesz teraz ciągły niepokój i boisz się braku miłości, co starasz się zagłuszyć przelotnymi znajomościami i różnymi przygodami. Wiele lat żyłaś w ukryciu, pod skorupką sporej otyłości. Teraz jesteś nieco szczuplejsza i nagle zrozumiałaś jak wiele Cię ominęło.
Czujesz, że musisz pospiesznie korzystać z życia, tak szybko, że aż zachłystujesz się i czasem tracisz poczucie sensu. Myślisz, że Twoim życiowym celem jest doświadczanie i przeżywanie, dlatego na wszystko odpowiadasz “tak”, mimo, że wiesz, że czasem lepiej byłoby odmówić i cierpliwie poczekać na coś wartościowego. Chcę Ci powiedzieć, że po siedmiu latach będziesz trochę inną osobą, poturbowaną przez te wszystkie historie, ale rdzeń – Twoja dusza eksploratora – pozostanie bez zmian. Twoje doświadczanie i przeżywanie przeobrazi się w coś zupełnie innego, nowego, coś czego byś się nigdy po sobie nie spodziewała – małżeństwo i dbanie o róże w ogródku. Tu oczko w Twoją stronę – pamiętasz jak śmiałaś się z tych kur domowych co z nudów zajmują się wyrywaniem chwastów? Nagle okaże się, że znajdziesz w tych czynnościach ukojenie, spokój i mindfulness.
Chcę Ci również powiedzieć, że po latach większość Twoich zmartwień zniknie. Zapomnisz o tym, co Cię kiedyś budziło w środku w nocy. Potem na prawdę nie będzie to miało znaczenia. No może czasem przypomnisz sobie, co wyprawiałaś i uśmiechniesz się pod nosem. Te bolączki i bóle duszy ucichną.
Zajmiesz się rzeczami materialnymi, dalej będziesz skupiona na wyglądzie i dalej będziesz ćwiczyć i skakać z diety na dietę, ale nie martw się – nigdy nie stracisz nadziei (no może na któtkie chwile, znasz mnie – dół, syf, kiła i mogiła na jeden dzień, a potem wracamy do życia).
Ciamku...dziękuję Ci za Twój pamiętnik, za Twoją otwartość i szczerość. Dzięki temu widzę jaką drogę pokonałam by być tu gdzie jestem. Teraz jednak ja zacznę pisać – dla czterdziestoletniej Ciamki, która – oby szczupła i bogata, powiedziała mi równie pocieszające słowa ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz