poniedziałek, 15 lutego 2021

Co Ciam porabiała przez ostatnie pięć lat?

Poniższy post napisałam dla kolejnego, nowozałożonego bloga. Otworzyłam jednak bloggera (wcześniej pisałam na jimbdo i wordpressie) i oczom mym ukazało się moje porzucone dziecko - blog amciam. Blog ten ma swoją historię i chyba dobrze jest pokazać, że...jest nadzieja ;). Dlatego postanowiłam wrócić.




Największą zmianę pewnie wyczytałaś między wierszami poprzedniego wpisu. Prawie trzy lata temu wyszłam za mąż (!) Niekiedy wspominam czasy przedmałżeńskie i zawsze myślę, że za żadne skarby nie wróciłabym do randkowania. Ok, było czasem zabawnie, co tu też opisywałam, ale jednak na koniec dnia pozostawał niesmak i poczucie bezsensu. Teraz mam ten "problem" z głowy i nie muszę szukać drugiej połówki, ale pracować nad tym, co mam. To tak jak z dietą, odchudzanie to randkowanie, a utrzymywanie niskiej wagi to małżeństwo. Jak się pewnie domyślasz - czasem to drugie bywa trudniejsze.

Małżeństwo początkowo spowodowało, że zabrakło mi słów. Już nie podróżowałam beztrosko po świecie, nie miałam tylu przygód i dosłownie nie było o czym pisać. Nikogo nie interesują bezsensowne kłótnie o naczynia, porozrzucone skarpetki i finanse. Zamknęłam bloga podróżniczego, bo czułam, że już nie jestem tą osobą, którą i tak nieliczne osoby czytały.




W Australii trochę zamknęłam się w sobie. Mieszkam w małej miejscowości w domu męża i gdzie znalazłam pracę na stałe. Tu słowo "backpacker" czyli podróżnik z plecakiem jest zazwyczaj wypowiadane z pogardą. Australijczycy uznali, że międzynarodowi podróżni zabierają im pracę, są leniwi i tylko piją i ćpają. Mój obcy akcent nie ułatwiał mi życia, więc zazwyczaj w towarzystwie nie odzywałam się i unikałam wychodzenia z domu "do ludzi". Może pisanie pomogłoby mi, ale znowu stwierdziłam, że nikogo nie interesuje życie emigranta. Nie podróżowałam już ani nie chodziłam na randki więc oba blogi nie nadawały się do kontynuacji.
 
Przeszłam w końcu na dietę. Schudłam, ale nie do wymarzonej wagi. Nie wróciłam do swojej wagi z Kanady, ale - jak to bywa - waga waha się 10 kilo w te i we wte. Uprawiałam biegi, crossfit, a teraz po prostu chodzę do siłowni. Waga jednak znowu skoczyła, więc postanowiłam zreaktywować tego bloga i pisać o tym jak na dobre osiągnąć w czymś sukces. 




Moim planem jest - niezmienie - schudnąć do 60 kg. i utrzymać tę wagę. Chcę też napisać i wydać książkę o sztuce w Australii (już mam kilka rodziałów, pisałam bloga na ten temat, ale temat tak mnie onieśmielił, że porzuciłam to, bo stwierdziłam, że nie mam czasu). Do tematu jednak znowu wróciłam dzięki pewnej umowie z moją matką, o czym jeszcze napiszę. Poza tym chcę otworzyć firmę i prowadzić ją z sukcesem żebym już nigdy nie musiała pracować w tej durnej fabryce, w której pracuję. 

Tu będę pisała o tym, jak mi idzie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz