wtorek, 15 kwietnia 2014

Psychopata to może za duże słowo...

Wrócę na chwilę do M. (od razu informuje co bardziej nerwowe jednostki, że nie - dalej z nim nie piszę ;)). Któregoś pięknego dnia, zagaiłam go o to, dlaczego jest tak nieufny do ludzi, czemu podaje możliwie najmniej informacji o sobie i ze wszystkim jest mocno enigmatyczny. Powiedział mi w końcu, że kiedyś miał do czynienia z wariatką, która go prześladowała.

Stwierdziłam wtedy, że przesadza i wymyślił tę historię, żeby wyglądać bardziej tajemniczo. Po poznaniu A. zrozumiałam M. także pod tym względem.


Zerwałam z A. chociaż on ciągle do mnie wypisuje i prosi o to, żebym wróciła. Na początku nawet biłam się z myślami i stwierdziłam, że może faktycznie wrócić, a potem jakoś to będzie? Dobrze, że wygrała myśl, że bardziej egoistyczna bym nie mogła być.

A. próbuje wszystkich chwytów: prośby, subtelne groźby, mówi, że czuje się strasznie i cierpi niewysłowione katusze, by chwilę później proponować mi "układ" mówiąc, że wszystko co do tej pory powiedział było grą, bo on tak naprawdę nie ma uczuć.

Odkąd zwyzywał mnie od suk i kazał "spadać na szczaw", przestałam się odzywać, bo stwierdziłam, że polubownie i bez ofiar nie da się z nim zerwać. Dziś rano z kolei na Facebooku pojawił się nowy filmik, na którym zostałam oznaczona. Był to A. który deklamuje inwokację do mnie.


Wiesz, dla osoby postronnej, nie znającej A. ani nie siedzącej w mojej głowie, to może być proste. A. to wariat, Ciam powinna go rzucić i będzie problem z głowy. Inni z kolei mogą stwierdzić: Boże! Ciam! On Cię strasznie kocha! Drugiego takiego nie znajdziesz!

Dlaczego dla mnie jest to tak trudne? Bo uczucia kłębiące mi się w głowie są sprzeczne. Staram się powiedzieć, że w relacjach międzyludzkich nic nie jest czarno-białe. Z kolei w toksycznych relacjach nie ma stuprocentowych ofiar, ani stuprocentowych katów. Od dłuższego czasu jestem uwikłana w trójkąt dramatyczny: ofiara-kat-wybawca. Na czym to polega?

Raz wchodzę w rolę ofiary, raz kata, a innym razem wybawcy. Rola ofiary może przeistoczyć się w rolę kata, bo będąc ofiarą mogę kimś manipulować, będąc wybawcą mogę być katem, bo uzależniam kogoś od siebie, a będąc katem mogę być jednocześnie ofiarą, bo staram się bronić. Można się bawić do utraty tchu.


Wracam ponownie do pytania: dlaczego weszłam w relację z A? W końcu niemal od początku miałam znaki, że A. normalny do końca nie jest. Tłumaczyłam to sobie, że może to jednorazowy wyskok, a potem, że i tak wylecę z Polski, więc jakoś to się rozejdzie po kościach. A wiadomo, że jak człowiek zaczyna drugiego tłumaczyć, to ma w tym jakiś cel...Wydaję mi się, że problem tkwi w tym, że mam tak niskie poczucie własnej wartości, że ogromne zainteresowanie A. było znacznie podnoszące moje ego. Po zerwaniu poczułam się tak samotnie, że miałam ochotę zadzwonić do niego i powiedzieć, żeby wrócił.

Nie zrobiłam tego jednak, bo jestem świadoma, że A. ponowne zerwanie strasznie by przeżył, a ja - ogromna egoistka, która chce by każdy mnie lubił - stwierdziłam, że nie chcę żeby A. źle mnie wspominał.


Oczywiście mój boski plan diabli wzięli, bo możliwe, że A. i tak będzie się na mnie mścił. Nawet teraz czuję sprzeczne uczucia. Z jednej strony normalne przerażenie, bo co jak zacznie mnie nachodzić? Z drugiej: wyrzuty sumienia i złość na siebie, że sama tego chciałam, a z trzeciej...satysfakcja? Patrzcie: on tak się na mnie zafiksował, że nawet nagrywa dla mnie filmik...

8 komentarzy:

  1. życie jest takie skomplikowane. czytając o Twoim życiu widzę, ze nie jestem sama. uwielbiam zawiłości w dniu codziennym ;) heh pozdrawiam :)

    http://xiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o spadaniu na szczaw - to jakiś wasz regionalizm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja znam spadanie na szczaw.
      co do A. cholera, Ciam, chcesz być z kimś bo on bardzo chce być z tobą? Jak trochę ochłoniesz to zorientujesz się, że to nie jest dobra motywacja. Czasem żeby zorientować się czego chcemy, musimy pozwolić sobie pobyć sami, nawet jesli to straszne.

      Usuń
    2. Ja używam "spadaj na drzewo" :P

      Sour-grrl - właśnie o to mi chodziło, że ktoś z boku stwierdzi, że szanuj się dziewczyno, nie można być z kimś takim itd. i ja się oczywiście z tym zgodzę i to skrzętnie realizuję, ale nie jest to dla mnie tak łatwe jakby się mogło wydawać.

      Usuń
  3. miał być blog o odchudzaniu,a jest tragifarsa kobiety około trzydziestki z przemyśleniami na poziomie gimnazjum i z jakimiś zaburzeniami emocjonalnymi..................jest takie powiedzenie,,,,,ładnie żarło,ale zdechło.
    a co facetów.................ktoś ci już wcześniej napisał,że dopóki nie zrobisz nic ze sobą,to nie znajdziesz porządnego faceta,bo - wait for it! - oni też mają wymagania wyobraź sobie......jak myślisz,spełniasz je?i nie chodzi o wygląd,ale o jakieś wartości.............poznajesz gości w necie,idziesz z nimi do łóżka........czego potem oczekujesz od mężczyzn?może tak od siebie coś im zaoferować?poza tym dajesz tak dużo danych,że bez trudu można Cię zidentyfikować,nie boisz się,że którys z Twoich kolejnych kochanków,albo TEN Właściiwy przeczyta tego bloga??to odważna jesteś.............wywal te wpisy o rozterkach nastolatki i zostaw tylko odchudzanie.moja dobra rada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilosc kropek w twojej wypowiedzi sugeruje, ze jestes gimnazjalistą, a sam komentarz powstal pod wplywem silnych emocji, co nie wiem jak tlumaczyc ;) po pierwsze - sugerujesz, ze mam wysokie mniemanie o sobie i wysokie wymagania, chociaz w tym poscie pisze o braku pewnosci siebie. Poza tym jak niby mozesz mnie namierzyć? Po czym?

      Usuń
    2. boże. bezcenny komentarz (......................... x 100) ;)

      Usuń
  4. Skąd ja to znam... sama bawię się w jakieś toksyczne relacje i nie potrafię z nich wybrnąć. Może kiedyś mi się to w końcu uda. Bo o ile pozbyłam się jednej toksycznej osoby to zastąpiłam ją inną. A może to ja jestem toksyczna i ci ludzie stają się tacy z mojej winy?
    www.nieznosnielekko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń