piątek, 4 kwietnia 2014

Jestem z psychopatą, ale za to nie muszę się już odchudzać

Nie muszę się już odchudzać. Przynajmniej według niektórych. Ja jednak staram się trzymać fason i chociaż dbać o to, żeby nie przytyć.

Jakiś czas temu siedziałam u A. w mieszkaniu. Jego współlokatorka wyraźnie potrzebowała towarzystwa, więc siedziała razem z nami i opowiadała o swoich imprezach (21-latka, dajmy jej się wyszaleć :)). Nagle wpadła na pomysł żeby zamówić pizzę. Ja stanowczo powiedziałam, że pasuję, bo się odchudzam (taaa...bliżej prawdy jest to, że jem zdrowo, niż że się odchudzam). Ona popatrzyła na mnie z nieukrywanym szokiem i zapytała: Ciam, ale po co ty się odchudzasz??

Matko święta, dawno czegoś takiego nie słyszałam. W to, że mam nadwagę (albo i otyłość) to nikt nie wątpi, ale niektórzy uważają, że i tak świetnie wyglądam.

Podobnie zresztą mój kolega. Znam go kilka ładnych lat (dziesięć?) i nawet nieśmiało proponowałam coś więcej ze trzy lata temu, ale on wtedy zręcznie mi odmówił. Teraz za to lata za mną i daje wyraźnie do zrozumienia, że chciałby porandkować, poflirtować, ale ja z kolei nie jestem zainteresowana. Kiedy mu w końcu wytknęłam to, że odrzucił mnie kilka lat temu, on stwierdził, że wtedy wyglądałam jak mały chomik. Teraz za to gwiazda.

Cóż, mój kolega został dowodem na to, że będąc sporo grubsza, nie miałabym za wiele szans u innych. No przynajmniej u większości, nie generalizujmy :). U większości też bałabym się przytyć, bo chomików jak widać odrzuca się bez zastanowienia.

Pewnie też zastanawiasz się co z A. Rzucenie go jest trudniejsze niż myślałam i wygląda na to, że nie skończy się na jego nadszarpniętej dumie, a zranionym sercu i zszarganych nerwach. W tym moich. Wczoraj zirytowałam się z jego powodu i rzuciłam słuchawką mówiąc, że idę spać, jutro na spokojnie się zobaczymy, a do mnie nawet niech nie próbuje jechać, bo śpię i mu nie otworzę. Dodam tylko, że nie krzyczałam, nie byłam zdenerwowana, bardziej śpiąca i zniecierpliwiona.

Zaraz po zakończeniu rozmowy dzwonił, a właściwie WYDZWANIAŁ. Bałam się, że przyjedzie do mnie, wybije okno (mieszkam w domu na parterze), zrobi z siebie idiotę przy sąsiadach, albo coś podobnego. Potem w okolicach 23 napisał mi na Facebooku, że jedzie do mnie, ale ja wyciszyłam telefon i...zasnęłam.

Rano zobaczyłam miliard nieodebranych połączeń do mniej więcej północy, a potem od 7 rano. Zadzwoniłam do niego i usłyszałam radosny głos, że właśnie je śniadanie i zaraz jedzie na jakieś spotkanie. Potem tylko wspomniał o ciężkiej nocy i że mnie przeprasza. Oczywiście opieprzyłam go, że nie myśli logicznie, że może wyciszyłam telefon, albo po prostu nie chcę gadać i mnie do niczego nie zmusi. Ten tylko uspokoił mnie, że krzywdy by mi nie zrobił (czyli co? Wyczuwa mój strach?), tylko co najwyżej przyjechałby i śpiewał mi pod oknem. W jego oczach to romantyczne, w moich po prostu...straszne.

Prawdę mówiąc, że A. nie jest typem faceta o mocnych nerwach, wiedziałam już wcześniej. Czasem pokazuje swoje drugie ja - psychopatyczne, zaborcze i...zatrważające. Widzę jego reakcje na odrzucenie i krytykę, które łagodnie mówiąc - nie są spokojne. Wiem zresztą z jakiego powodu, ale to nie zmienia faktu, że nie chcę być z kimś mówiąc wprost - nieobliczalnym. Ok, może jestem Drama Queen i mam bogatą wyobraźnię. Nie sądzę, żeby A. był typem faceta, który w napadzie szału zrobi mi krzywdę i potem już tylko usłyszysz o mnie w programie Uwaga, ale mimo wszystko czasem boję się.

Wczoraj śpiąc u niego miałam koszmar. Śniło mi się, że idę w jego stronę wkurzona z jakiegoś powodu, a on wygina się jak opętany przez samego rogatego i błyska białkami oczu, a ja stoję i krzyczę przerażona...

Może to po prostu wyrzuty sumienia?

10 komentarzy:

  1. Wow. To nie źle chłopakowi zależy . A widać, już się podobasz mu, nie to co wcześniej jak ujął. Zrobiłaś ogromny postęp :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, nie znasz mnie, ale czytam Twoje przemyślenia z wielką przyjemnością od bardzo długiego czasu. Nawet nie tyle ze względu na tematykę, co styl :) Postanowiłam tym razem zaznaczyć swoja obecność, bo kolega raczej psychopatą nie jest, ale... no własnie... może poczytaj o osobowości z pogranicza/bordenline? Jeżeli zgodzą Ci się objawy i charakterystyka to niezależnie od wyrzutów sumienia UCIEKAJ, bo facet Cię wykończy. Poważnie! To, co piszesz bardzo mi pasuje do tego rysu, ale oczywiście mam za mało danych, by to stwierdzić. Tobie jednak naprawdę z całego serca radzę to sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. droga studentko psychologii ... żartuję, nie mam pojęcia kim jesteś, ale takie diagnozowanie w ciemno to wielka pasja studentów 2-3 roku, coś o tym wiem, świat jest pełen ekscytujących psychopatologii!
      nie trzeba szukać diagnozy w ICD żeby stwierdzić, że coś w związku nie gra. Facet może zwyczajnie bardzo bać się porzucenia. Zwłaszcza, gdy to Ciam jest stroną wyznaczającą granice (a wnioskuję, że jest!)

      Usuń
    2. Hyhy, wiem co to jest Borderline, bo sama zastanawiałam się, czy tego nie mam :D Aż takich wahań nastroju ani ja, ani A. nie mamy, on w każdym razie nie ma stanów euforycznych, ani myśli samobójczych.

      Sour-grrl - wyznaczam granicę i jestem z tego powodu mega zadowolona (z siebie) :D

      Usuń
    3. Głowę dam, ze na tymże blogu pisałaś, jak to koleżanka / psiapsiółka skonstatowała u Ciebie brak nadwagi i konieczności odchudzania (nie pamiętam dokładnie kiedy, jakiś czas temu). Więc chyba wszystko idzie we właściwym kierunku..?

      Usuń
    4. Papużko - całkiem możliwe w sumie, ale co tam - zachwycajmy się wszystkimi komplementami jakby były najwspanialszymi słowami życia :D

      Usuń
  3. Droga Ciam, pamietaj- nic na sile. Jak cos Ci w facecie nie gra, to na pewno jest ku temu powod. Jezeli kiedys nie chcial byc z Toba ze wzgledu na Twoj wyglad, a teraz chce, bo zewnetrznie sie zmienilas, to cos jest nie halo. No nie wiem, ja bym sie bala, ze mnie taki rzuci jakbym znowu przytyla (?!). Nigdy bym nie miala pewnosci. Wiem po sobie, ze nawet grubsza dziewczyna moze znalezc ksiecia z bajki ;) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że mojego kolegę i A. łączycie w jedno :D No więc kolega swoją drogą, a A. swoją drogą. Już nie chciałam pisać, że kolega to M. bo to nie ten M. o którym pisałam, więc dałam sobie spokój z synonimami. Może zacznę pisać po prostu imiona, albo pseudonimy? :P

      Oczywiście, że bałabym się tego, że mnie zostawi jak przytyję, ale kolega ten nie jest już po prostu osobą, którą mogłabym się zainteresować. Lata minęły, on okazał się kimś innym niż myślałam, więc nie ma sensu do tego wracać :)

      Usuń
    2. Wybacz!!! Usiąde sobie w weekend i zaczne czytac Twojego bloga od poczatku, tak bedzie mi latwiej :P Pomysl z pseudonimami nie jest zly :D

      Usuń
    3. Od gdzieś lipca zeszłego roku wystarczy, bo wtedy zaczęłam randkować :P

      Usuń