poniedziałek, 15 lipca 2013

Tusza i duchowe cierpienia

Nie zwariowałam! Tyle razy ludzie mi mówili: puknij się w głowę, nikt tak nie myśli! Ale jednak! Oto słowa XIX-wiecznej pisarki Jane Austen:

"Tusza i duchowe cierpienia rzadko do siebie przystają. Korpulentna osoba ma wprawdzie takie samo prawo do głębokich wzruszeń jak osoba najzgrabniejsza na świecie. Ale, choć to niesprawiedliwe, pewne połączenia, pomimo wskazań rozsądku, budzą niesmak lub śmiech."

Dlatego czasem wstydzę się okazywać uczucia. Chodzi mi o te głębsze, bo powiedzmy...nie należę do osób zamkniętych w sobie. Z drugiej strony nie ma w tym niczego złego, w końcu żyjemy w świecie, w którym ludzie rozmawiają o swoich prywatnych sprawach na przystanku, przez telefon, w poczekalni i czekając w kolejce w sklepie.

Nie raz przypadkowo i niechcący (bo co mnie to obchodzi?) słyszałam zwierzenia dziewczyn, że ona go kocha, on jej nie chce, albo tylko się bzykają, a ona chce więcej. Albo, że chyba jest w ciąży i co teraz...i tak dalej i tak dalej.

Prawdę mówiąc, gdybym zaczęła tak na przystanku opowiadać o sobie, czułabym się w oczach innych po prostu żałośnie. Bo co taka grubaska chce od życia?

A swoją drogą wczoraj oglądałam strasznie głupi i prymitywnie wykonany, bo na modłę hollywoodzką, koreański film 200 pounds beauty (Minyeo-neun goerowo). W skrócie: komedia romantyczna. Ona jest gruba, ma niskie poczucie własnej wartości i jest zakochana w swoim współpracowniku, który jest dla niej miły, ale w sumie nie wiadomo czy chce czegoś więcej.

O swojej skrytej miłości rozmawia ze swoją przyjaciółką która mówi jej: dziewczyno! Litości! Taka jak ty, nie jest przeznaczona dla takich jak on. Nasza bohaterka więc podejmuje życiową decyzję: zamyka się na rok w klinice chirurgii plastycznej, chudnie, operuje sobie wszystko co się da i wstrzykuje tyle silikonu co Pamela Anderson ;). Czy tym razem podbije serce swojego ukochanego? Spoilerować nie będę.


Nie polecam osobom, które cenią sobie realizm w filmie, ale jedno pokazali boleśnie prawdziwie: miłości grubych są na prawdę obśmiewane i w oczach innych wyglądają po prostu groteskowo.

Z drugiej strony nie pomagam sobie myśląc w ten sposób. Ale serio, też masz takie wrażenie, że cierpiąca chudzinka wygląda tak, że tylko podejść, przytulić i pocieszyć (co pewnie duża część facetów robi), a grubaska niech sobie radzi sama, najlepiej zamknięta w czterech ścianach?

11 komentarzy:

  1. Chyba trochę przesadnie Ci się wydaje, że z grubych się naśmiewają ludzie.
    To jest tak ze wszystkim, zbyt chudzi również są krytykowani, tak samo jak zbyt wysocy itd.
    Zawsze się ktoś znajdzie co mu się inni nie będą podobali, będzie krytykował, wyśmiewał ale to świadczy o jego głupocie i płytkości.

    Każdy ma prawo do miłości i myślenie, że tylko szczupłe kobiety się podobają mężczyznom jest błędne. Więcej wiary w siebie bo wygląd to nie wszystko a poza tym uroda przemija..
    Znam różne pary o różnych sylwetkach i na prawdę bardziej liczy się osobowość, bardzo wielu mężczyzn mówi że co im bo super ładnej i super szczupłej dziewczynie jak nie ma nic w głowie i się z nią tylko człowiek nudzi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytyka krytyce nierówna. Ta, którą obdarza się osoby zbyt chude, nie jest tak pogardliwie protekcjonalna. Krytyka nie zawsze oznacza brak akceptacji. Miejmy to na uwadze.

      Usuń
  2. Problem polega nie tylko na tym jak postrzegają nas, osoby grube, inni, ale jak my sami postrzegamy siebie. Większość osób otyłych uważa, że nie zasługuje na szczęście, na miłość, na radość. Z podejmowaniem ryzyka czy cieszeniem się życiem czekamy do czasu aż schudniemy. A to moim zdaniem błąd. Mamy tylko jedno życie i trzeba z niego czerpać pełnymi garściami. Nie przejmować się tym, co mówią inni. Najważniejsze co my sami o sobie myślimy, jak się postrzegamy i na co, według nas samych, zasługujemy. A zasługujemy dokładnie na to samo co osoby szczupłe. Nie dajmy się zwariować i zamknąć w czterech ścianach tylko dlatego, że ludzie są nietolerancyjni, wredni i chamscy. Cieszmy się życiem :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Kasią! Sama borykam się z otyłością odkąd pamiętam. I kiedyś sądziłam tak jak Kasia opisuje. Poznałam jednak pewnego dnia przystojniaka, który pokochał mnie za to jaka jestem. Nie przeszkadzało mu to, że tłuszcz wylewa mi się ze spodni, buzię mam jak księżyc... Inni śmiali się z nas. Komentowali, że wyglądamy jak Flip i Flap. Słyszałam też słowa: " Co on w niej widzi?". Ale im więcej takich słów docierało do mich uszu wiedziałam, że to czysta zazdrość. Z moim przystojniakiem jestem już prawie 18 lat. Można rzecz, że nasza miłość niedługo będzie pełnoletnia... Miłość uskrzydla, więc nie brońmy się przed nią! Nie dajmy się poniżać komentarzami innych. Mamy prawo być szczęśliwi! I bądźmy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowna historia! Pełnoletnia miłość :)

      Usuń
    2. Miło coś takiego przeczytać. Nie każdy człowiek zdolny jest unieść ciężar dezaprobaty otoczenia. Jej tłem mogą być różne parametry: tusza, różnica wzrostu, wieku, itp. Prawdziwie wielki człowiek akceptuje w pełni zarówno partnera, jak też, co o wiele trudniejsze, samego siebie.

      Usuń
  4. Bądź sobą, nie przejmuj się opiniami innych. Żyj tak, by Tobie było dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede wszystkim, niezależnie od wagi i obwodów w pasie, należy być sobą. Wierzyć w siebie, kochać siebie i nie zastanawiać się, czy komuś się to podoba czy nie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. podejdź z większym dystansem do siebie i nie przejmuj się tak... trochę przesadzasz znam osoby na prawdę otyłe, które mają wspaniałe związki i nie zdarzyło mi się aby ktoś był wyśmiewany i nie miał prawa do miłości bo jest grubszy... człowiek człowiekowi nierówny, ale każdy zasługuje na szacunek. trzymam kciuki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno temu mądra pisarka dokonała właściwego spostrzeżenia. Lecz do nas, ludzi nowej ery, należy przełamywanie schematów. W takim świecie będziemy żyć, jaki wykreujemy. Jak widzę, jesteś na najlepszej ku temu drodze. Jeżeli chcemy coś zmienić, najpierw musimy rozpoznać problem, rozebrać na czynniki pierwsze. W ten właśnie sposób rozprawiasz się z nieakceptowaną przez siebie zaszłością. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń