niedziela, 10 marca 2013

Kiedy zjem pizzę?

Kilka dni temu zastanawiałam się kiedy zjem pizzę. Na święta na pewno nie, bo nie będę przecież robiła, a potem to już ścisła dieta, bo za dużo sobie pozwalam. Potem przyszło olśnienie.

Dziś mój ojciec ma urodziny i - jak to u nas, taka tradycja rodzinna - pizza na obiad musi być. No więc rano wstałam z myślą, że dziś "pizza, tort - dieta w kąt" (mój nowy wierszyk tak swoją drogą :D) i dzień zaczęłam od czekoladki, którą dostałam na dzień kobiet.

Nawet nie mam wielkich wyrzutów sumienia, chociaż to kolejny dzień, który oddala mnie od celu. Ponownie - jak było z urodzinami mojej siostry - nie czuję potrzeby zjedzenia czegoś niedozwolonego, ale nie walczę z tym i nie łudzę się, że nie zjem tortu.


Pocieszam się za to tym, że kolejne oddalenie od celu czeka mnie w dopiero święta (też nie łudzę się, że zjem tylko jajka, które zagryzę pieczenią), a potem długo długo nic i - oby - same spadki kilogramowe.

A'propos wpadek. Coraz mniej osób, które obserwuję, pisze notki na blogach. Jak to u kogoś przeczytałam - w większości przypadków jest to związane z rzuceniem diety w cholerę, bo wstyd się przyznać.

Dziewczyny! Ja też miewam wpadki, ale nawet dziś, kiedy większość wstydziłaby się przyznać, że dzień zaczęła od czekoladki - piszę dokładnie co się dzieje i powiem więcej - nie tracę celu z oczu.

Jak podnieść się po takim dniu? Przede wszystkim - jak najszybciej i bez zbędnych emocji. Odradzam radykalnych zmian w diecie, a już najbardziej odradzam głodówek, które wyniszczają organizm, a do tego mogą spowodować napad obżarstwa. Polecam za to "dzień po" zacząć normalnie, jak każdy inny dzień na diecie.


Jutro idę na fitness, po którym zawsze wychodzę dosłownie cała mokra, więc tym bardziej jestem spokojna, że co bym dziś nie zjadła - nie przytyję kilograma tłuszczu.

15 komentarzy:

  1. kocham twojego bloga, jest taki pozytywny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!! To znaczy, że poprawnie wprowadziłam zmiany, bo wydawało mi się, że wcześniej pisałam same smuty ;)

      Usuń
  2. Ja dzisiaj też zjem pizzę ale na kolacje ;d bez wyrzutów sumienia bo wykonałam dobrą robotę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. masz racje, najgorsze co można zrobić po odstępstwie od zasad to zrobić drugi, trzeci, czwarty dzień odstępstwa i powiedzieć sobie: no tak, jak zwykle mi się nie udaje. Też miałam gorsze dni, kilka okazji pod rząd ( rocznica ślubu w czwartek - czekoladki od syna, świętowanie w rodzinie za 3 dni - szarlotka i wczoraj byliśmy na obiedzie z tej okazji - wypadły mi 3 dni które wprawdzie lekko spowolniły - ale przecież niczego nie zepsuły! Jest dobrze - i do przodu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mi też wyszły 3 dni odstępstw. Najpierw dzień kobiet i lody, potem kawa z bitą śmietaną no i urodziny. Ehh...ale teraz już prosto do świąt :)

      Usuń
  4. Ja sobie pizze robie dietetyczną i mogę jej jeś do woli :)
    I podziwiam cie za to, że przyznajesz się do takich słabości. Każdy z nas ma słabości ale tylko ci najtwardsi potrafią o nich mówi.
    pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  5. fakt, trudno pisać o porażkach, o zarzuceniu diety, też mi to leniwie przychodzi, bo fajniej jest być jednak inspiracją i chwalić się osiągnięciami niż być przykładem nieudacznika... może to też kwestia tego, że właściwie to nie mam o czym pisać... nie chcę filozofować, gadanie o niczym idzie mi lepiej, a ile można pisać o chudnięciu bądź jego braku! Ale chcę pisać, uzależniłam się od kontaktu z Wami, więc mimo tego rzadko ostatnio piszę, to jestem, jestem, śledzę, porównuję, komentuję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BRO - ja tam lubię filozofować :P W końcu to mój pamiętnik i mogę pisać co mi się żywnie podoba :P

      Usuń
    2. ja też lubię, ale nie chcę, bo zajmuje mi to zdecydowanie za dużo czasu, a jego ciągle brak... wolę czytać wywody innych i zamieszczać swoje refleksje na dany temat, a Twoje filozofowie bardzo mi się podoba :)

      Usuń
  6. Ja na szczęście trzymam się ciągle w postanowieniach nie mam kryzysów jak na razie , chociaż wiem o czym mówisz bo w poprzednich podejściach do zrzucania brzucha miałem takich kryzysów setki :) Na kawałek pizzy czasem się skusze bo nie wyobrażam sobie bez niej życia :) Jednak później zawsze robię ostry trening żeby spalić ile się da :) Pozdrawiam :) Nie łam się i walcz do końca!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, czym innym jest okazjonalne odstępstwo, a czym innym zarzucenie diety. Choć to prawda, że jak się zrobi jeden "skok w bok", to o kolejny od razu łatwiej. Jesteś świadoma tego co robisz, więc życzę po prostu: smacznego :) (i niech wejdzie w cycki ;)) hehehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eheheh może wchodzić w cycki, bo się małe zrobiły :P

      Usuń
  8. A ja właśnie wracam! Po miesiącu! Trzymaj kciuki za mnie, dziękuję za przypomnienie o zasadzie jednej przyjemnostki dziennie :)

    OdpowiedzUsuń