czwartek, 6 listopada 2014

Podchodzi Ciam do trenera i pyta

Pamiętasz Ł.? Dziś umówiłam się z nim na konsultacje dietetyczno-treningowe. Stwierdziłam, że nie ma co czekać, pora na realizację celów!

Jeszcze przymierzam się do diety i konkretnego trenowania. Nie chcę znowu popełniać błędów i pomyślałam, że dziś porozmawiam z Ł. i jak wszystko ustalę to nie będę co rusz zmieniać diety.


Ufam mu, bo już jedną dziewczynę poprowadził świetnie i po jej konkretnej nadwadze nie ma ani śladu, a ja na jej widok mam ochotę wyjść trzaskając drzwiami. Z zazdrości. Niech ginie chuda dziwka :P

W klubie usiadłam naprzeciwko Ł., a ten wziął grafik fitnessclubu i zapytał o to kiedy i co trenuję. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że na razie ćwiczę trzy razy w tygodniu indoor walking, trening funkcjonalny, lub biegam na bieżni.

Po jego korekcie mam ćwiczyć: CODZIENNIE rano na czczo ok. 40 minut szybkiego marszu na bieżni, trzy razy w tygodniu trening utrzymujący w miarę niskie tętno i po nim dodatkowo 40 min. marszu. Będą więc dni, kiedy będę ćwiczyć około 2,5 godziny. M.a.s.a.k.r.a. Chyba zamieszkam w tym klubie.

Kiedy wybałuszyłam oczy na Ł. i zapytałam cichutko i niemalże ze łzami w oczach czy jest pewny, ten spojrzał na mnie i powiedział:

- No jakby Ci to delikatnie ująć...jest co nadrabiać.


Ps. Ł. jest naprawdę kochany! We wtorek mam z nim trening osobisty i ten oceni też moją dietę oraz...zważy mnie (matkoboskokochano!) Nie ma zmiłuj i jak to Britney mawia: work bitch!

2 komentarze:

  1. Przyznam, że fajna opcja z trenerem, ale pewnie bardzo kosztowna ;) Ja przymierzam się do diety online z dostępem do ćwiczeń, tak abym mogła to robić w domu! Ale to jeszcze zobaczymy.. haha na razie walczę sama, takie studenckie oszczędności ;)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście tego z tekstu nie wynika, ale Ł. robi to wszystko za...darmo, a właściwie w cenie benefita ;)

      Usuń