niedziela, 10 sierpnia 2014

Tajna broń w odchudzaniu

Wielokrotnie słyszałam/ czytałam takie hasła: jedz kaszę jaglaną to schudniesz. Albo pietruszkę, marchewkę, jabłka (upolitycznione dziś zresztą) czy inne zielsko. To samo dotyczy herbaty zielonej, octu jabłkowego i szklanki wody przed snem ;).

Dziś zobaczyłam nagłówek na pewnym portalu: Tajna broń w odchudzaniu - mandarynka! Kilka dni temu zaś rozmawiając ze swoją współpracownicą na temat diet, ta mi rzuciła - Słyszałam, że seler działa cuda! Można na nim schudnąć kilka ładnych kilogramów!


To samo tyczy się glutenu, mięsa i diety paleo. Wszyscy (niestety nieraz łącznie ze mną) wierzą święcie, że wystarczy jeść, albo wykluczyć jakiś produkt i człowiek sam z siebie schudnie.

Prawda jest niestety mniej łaskawa. A przynajmniej dla tej części społeczeństwa, która łatwiej przybiera na wadze i / lub ma problemy z żywieniem.

Ale po kolei, najpierw cuda-produkty. Otóż będę brutalna - nie ma czegoś takiego. Zjedzenie marchewki po pączku (ani nawet przed) nie spowoduje, że dnia następnego obudzisz się szczuplejsza. Chyba, że zjesz ją zamiast pączka, ale i to nie gwarantuje sukcesu ;).


To samo tyczy się "sposobów żywienia". Nawet osławiona dieta paleo nie spowoduje, że schudniesz jeżeli będziesz jadła za dużo. Rozumiesz co chcę powiedzieć? Kluczem do schudnięcia jest ujemny bilans energetyczny.

Potwierdzeniem tego jest historia Suman Khatun - najgrubszego dziecka świata, które wbrew pozorom nie żyje w USA i nie żywi się samymi chipsami i lodami, a ma potworną otyłość. Je właściwie rzeczy, które teoretycznie nie powinny należeć do grupy "totalnie zakazanych przy odchudzaniu" i mają jakieś tam wartości odżywcze, czyli ziemniaki (tak wiem, wysokie IG, ale bez glutenu :P), ryby, ryż (czyt. poprzedni nawias), jajka i banany (jw.) Można powiedzieć, że w odpowiednio małych dawkach takie menu mogłoby zdziałać cuda.

Wiem jednak, że ludzie są z natury leniwi i chcą (po prostu chcą!) wierzyć, że zjedzenie mniej smacznego produktu od czekolady spowoduje, że czekolada ta w cudowny sposób wyparuje wraz z nadmiarem kilogramów. Trzeba jednak wiedzieć, że cudowne produkty działają cuda jeżeli wiemy po co je jemy. Otóż żadne jabłko ani herbata nie spali Ci kalorii, tylko ma za zadanie zaspokojenie głodu bez skoków cukrowych i ewentualnie dostarczanie witamin. 


Piszę to z pełną odpowiedzialnością i ogromną dawką zrozumienia, bo sama łapię się na ekscytacji nowym cud-produktem czy cud-dietą. Cóż, problemem pierwszego świata jest jak zjeść ciastko i mieć ciasto. Walka postu z karnawałem wydaje się nie mieć końca...także na tym blogu ;).

10 komentarzy:

  1. Najśmieszniejsze, że ludziom nie chce się ćwiczyć, ruszać na dworze, czy robić czegokolwiek innego zeby byc zdrowym, sprawnym, wysportowanym, za to wolą wywalać pieniądze na 'tabletki cud', które robią więcej szkody niż pozytku.
    Dlatego tak sie ciesze, jak trafiam na wpisy, gdzie ktos mowi z rosadkiem o tych wszystkich dietach :)

    udanego dnia!
    http://teklamakeup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety sport to też nie wszystko. O tym w następnym wpisie ;)

      Usuń
  2. O matko, ale bzdur w jednym miejscu. Pokaż źródło lub artykuł, gdzie pisali, ze zjedzenie marchewki po pączki wspomaga odchudzanie. Nie wiem, po co podajesz wymyślone argumenty. Jak sama słusznie zauważasz, chłopiec wpierdzielał produkty o bardzo wysokim indeksie glikemicznym - przetworzone ziemniaki mają wyższy IG od cukru, co powoduje nadmierny wyrzut insuliny, a w rezultacie złą pracę trzustki (patologiczną) i odkładanie tłuszczu. I ziemniaki i ryż i banany to produkty, których trzeba unikać, jeśli chce się schudnąć, a potem utrzymać wagę - tyle lat się odchudzasz i nadal jesteś zdziwiona, że chłopiec był gruby? Nie schudniesz NIGDY, zanim nie zrozumiesz, jak działa organizm człowieka. Ujemny bilans energetyczny działa tylko przez kilka miesięcy. Potem jest jojo i bariera ochronna organizmu przed kolejnym odchudzaniem. Oczywiście, że jak ktoś będzie wpieprzał 3 tysiące kalorii, to choćby jadł same warzywa, może nie schudnąć, choć prawda jest taka, że zjedzenie 3 tysi kalorii w warzywach jest mistrzostwem.
    Oblicz sobie, jaki masz BMR. I trzymaj się tej liczby kalorii - BMR uwzględnia Twój ruch, więc nie musisz sztucznie obniżać kalorii, ani sztucznie zwiększać ruchu i ćwiczeń.
    Najważniejsze jest CO się je. I to, by utrzymywać stały niski poziom cukru we krwi. Odrzuć wszystkie produkty z IG wyższym niż 50 - tabele znajdziesz w internecie.
    Dużo chudego białka, dużo błonnika, zero cukru, zero glutenu. Dobre tłuszcze (olej lniany, olej winogronowy do smażenia, olej kokosowy do wszystkiego), ryby i owoce morza, warzywa, także strączkowe, owoc jeden dziennie i tylko przed 12.00. Na kolację zawsze białko, w jak najczystszej postaci. 2,5-3 l wody dziennie. Na przekąski garstka orzechów bez soli i tłuszczu lub kilka śliwek suszonych. Ograniczyć produkty z krowiego mleka - zastąpić je przetworami mleka koziego i owczego. Mleko krowie nie ma żadnej wartości dla człowieka - zawiera kazeinę, która np. odpowiada za rozwój kopyt. A chyba ich nie masz? Trzymaj się liczby kalorii wyliczonych przez BMR.
    I schudniesz bez problemu - dość sprawnie i ładnie (skóra). Powyższa dieta cały czas podkręca metabolizm i zmusza organizm do spalania zasobów tłuszczowych. Utrzymuj tę dietę do końca życia - bo jesteś chora na otyłość. Swoje w życiu "przeżarłaś", teraz niestety musisz już do końca życia pilnować BMR i tego CO jesz. Z cukru i mąki nic wartościowego nie ma dla organizmu, więc nic nie tracisz! Tracisz jedynie źródło nałogu - traktuj się jak narkoman, który odstawia dragi. Nie daj sobie wmawiać, że wszystko jest dla ludzi. Tak, dla ludzi jest też zbrodnia, HIV i narkotyki. I co z tego? Nie wierz tym, którzy twierdzą, że kochają jeść i wpierdzielają kolejną pizzę. Nikt, kto SIEBIE kocha, nie wciśnie ani grama glutenu czyli zmutowanej i wielokrotnie genetycznie modyfikowanej pszenicy i nikt nie zje białego cukru, który (pod mikroskopem można było to zobaczyć), odżywia komórki rakowe. Jakbyś zobaczyła ten filmik z badania, gdzie komórki rakowe wyszukiwały wręcz cukier, żeby rosnąć i się nim odżywiać, nie tknęłabyś cukru ani grudki.
    Ruch? Tylko naturalny. Wchodzenie po schodach zamiast windy. Spacer i o 3 przystanki szybciej wysiadaj z autobusu. Do pracy jedź rowerem, w weekendy skocz na basen. Kup psa i chodź z nim na spacery. Dużo stój - na w miarę szeroko rozstawionych nogach starając się, by ciężar ciała był na srodku. Ssij grudki lodu, pij zimną wodę, bierz zimne prysznice. Organizm zużywa dużo energii, by ogrzać wodę do 36 stopni w żołądku.
    Chudnij z głową, bo dotychczas poza bezsensownym totalnie wysiłkiem na siłowni i ograniczaniem sobie kalorii, by potem przy byle okazji nawpierdzielać się słodkich bułek - jest totalną głupotą, a Ty chyba zaraz kończysz 30 lat, wypadałoby cośkolwiek kumać.
    Przyjmij wyzwanie od frustrata i stosuj się do powyższych wskazówek, a za pół roku przyjdź szczupła i przyznaj mi rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdziele, że są jeszcze ludzie, którzy myślą, że ja tego nie wiem :P

      Usuń
    2. Ale po co kupować psa, za darmo tez się znajdzie :)

      Usuń
    3. Zwłaszcza, że zamierzam wyjechać. Rada po byku :)

      Usuń
    4. Każdy ma swoją rację. Wiedza na temat IG jest przydatna, sama na Montignaku (bazującym na diecie o niskim IG) schudłam prawie 30 kg. Potem niestety waga stale rosła i nie pomagała Paleo, zbilansowana (wg mądrości z portalu potreningu), ani żadna inna. Jak ktoś mi pisze: Ciam jedz to i to, a będziesz chuda to...nie mam do takiej osoby po prostu siły :). Każdy organizm jest inny i reaguje na coś innego, ja swój już trochę poznałam i wiem, że niski IG to już za mało, paleo nie daje rezultatów, a dieta wysokobiałkowa/ tłuszczowa na dłuższą metę nie wchodzi w grę, bo psychicznie nie wyrabiam :)

      Usuń
  3. Cześć ;) całkowicie się zgadzam, tylko szkoda, że żeby to zrozumieć trzeba było tych paru lat własnej "głupoty", a raczej uczenia się na błędach. Nie ma diety cud, nie ma produktu od którego się schudnie, jest za to silna wola i świadomość tego że to NASZE ciało i nasze życie. I to tylko od Nas zależy jak będzie wyglądało.

    OdpowiedzUsuń
  4. 80% dieta, 20% aktywność fizyczna - wiem to po sobie ;) Inna sprawa, że jak mawia moja dietetyczka - przytyć można od wszystkiego co jest w nadmiarze. A w cudowne diety zawsze ktoś będzie gorliwie wierzył.

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, zgadam się w 100% :) byłam na diecie gluten free 8 miesięcy aby sama na sobie sprawdzić jak działa gluten, i oczywiście odstawienie glutenu ma wiele plusów ale tez mało minusów. Od dwóch miesięcy wróciłam do glutenu i też jest super tylko ograniczam ten zły gluten np: w pszenicy.

    OdpowiedzUsuń