sobota, 4 stycznia 2014

Sylwester - szok

Życie singla w wielkim mieście jest wspaniałe! Pełne wrażeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, czyli to co lubię!

Sylwester zawsze kojarzył mi się z wielkim problemem i stresem. Podobnie zresztą jak same święta. Muszę (!) dobrze bawić się, być otoczona ogromną ilością znajomych, bo chcę czuć się fajna i lubiana, a najlepiej adorowana przez pięciu facetów naraz. No ok, może teraz, bo ważąc więcej to nie miałam ochoty nikomu się pokazywać.
Od początku grudnia zastanawiałam się co tu zrobić. O. leciała do UK ze swoim facetem, K. nie wiadomo, A. wstępnie zapraszała mnie do siebie, E. z kolei jechała w góry. W domu u rodziców za nic nie chciałam siedzieć.

Minął prawie miesiąc. K. w sylwestra pracowała i dawała mi do zrozumienia, że nie chce jej się jechać do mnie, a u A. jakoś nie miałam ochoty. Dzień przed sylwestrem dostałam telefon od dawnej koleżanki ze studiów, która mieszka w małej miejscowości oddalonej o jakieś 100 km. ode mnie, że idzie ze swoimi znajomymi gdzieś do pubu i mnie zaprasza. Myśl o spontanicznym wyjeździe początkowo mnie zelektryzowała, ale okazało się, że są kiepskie połączenia, aż ostatecznie stwierdziłam, że aż tak bardzo nie chce mi się.

K. stwierdziła, że pieprzy sylwestra i jeśli nie będę płakać sama w poduszkę, to najchętniej by została u siebie w domu. Pomyślałam - nie będę! To będzie najlepszy sylwester w życiu - na Kevina! (Home Alone). Będę sama w piżamie, robiła co chciała, jadła co chcę i jeśli najdzie mnie zły nastrój to nikt mi na siłę nie będzie go poprawiał. Szykował się debiut roku!


Rano poszłam na fitness i zrobiłam zakupy. Pomyślałam - dziewczyno! Jedz co chcesz! Pieprz kasę, ma być na bogato! No więc kupiłam łososia, a w głowie układałam pyszne, ale i zdrowe menu (+ repertuar filmowy).

Podczas oglądania filmu robiłam sobie SPA day. Paznokcie, peeling, maseczki...jednym słowem: relaks na całego. Kiedy dochodziła 16, a ja szykowałam następny film do obejrzenia, dostałam sms od koleżanki z liceum: "Co robisz w sylwestra, bo ja dostałam zaproszenie na domówkę, a nie chcę iść sama."

Ciekawość wzięła górę i niezobowiązująco zapytałam co to za impreza. E. roztoczyła przede mną wizję domówki na prawie 30 - nieznanych mi i w większości jej - osób.

I teraz najlepsza rzecz na świecie. Dostałam od niej drugiego smsa: "mam butelkę wermutu i trochę wódki na start!" Cóż ja biedna mogłam na to? "Szalona! Wpadaj do mnie, wprawimy się i lecimy!"


Na nic się nie nastawiałam. E. zresztą okazała się osobą, z którą wiele mnie łączy (również wrażliwa drama queen i wprawiona w boju singielka od lat) i asekuracyjnie stwierdziła, że jak będzie kiepsko to po północy wrócimy do siebie, dzięki czemu nie bałam się, że będę musiała siedzieć jak ten cieć w kącie do rana. Ubrane w kiecki i rozchmurzone wódką oraz rozmową o facetach pojechałyśmy na domówkę...

...i było super! Jeżeli wierzyć powiedzonku: jaki sylwester taki cały rok to znaczy, że ten rok będzie luźny, wygodny, towarzyski, roztańczony i...na totalnym rauszu :P

Myślę, że dwa lata temu nie dałabym się namówić na takiego sylwestra. Byłam za bardzo przestraszona i bałam się opinii innych na temat mojej wagi. Jak widać - pewność siebie i odwaga wzrosła, mimo, że przecież chuda dalej nie jestem. Ostatnio jednak słuchałam tyle komplementów (w tym od mojego trenera), że wystarczyło podziękować i wziąć je sobie do serca. No więc wzięłam i jest super :)

13 komentarzy:

  1. no to suuuper ci się udało! takie spontany są najlepsze, chyba dlatego, że człowiek nie ma czasu by sobie wymyślić jakiś idealny scenariusz wieczoru, więc się w ogóle nie rozczarowuje, za to wszystkie małe plusiki sytuacji idą na konto dobrego nastroju. :)
    udanego roku Ciam! wytrwałości w dążeniu do celów i marzeń, a także ich spełnienia, chociaż podobno wg buddyzmu nie ma drogi do szczęścia, tylko szczęście jest drogą. i dużo miłości, z różnych stron i pod różnymi postaciami!
    w ogóle to im więcej cię czytam tym bardziej mam ochotę sobie z tobą pogadać tak na privie, mogę kiedyś skrobnąć maila? :)
    ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego, pisz dalej bo to jeden z moich ulubionych blogów (o kurczę, to chyba dla mnie życzenie, bo inaczej co będę z zaciekawieniem czytała) k

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, jakiś czas temu powstał nowy projekt Wschodzące Gwiazdy, który ma na celu stworzenie "bazy" blogerów w blogosferze, poprzez prezentację blogów w wywiadach.
    Jeśli jesteś zainteresowana udziałem w projekcie to zapraszamy na wschodzace.blogspot.com - tam znajdziesz wszystkie informacje.

    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro tak dobrze zaczęłaś ten rok to nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci takiego całego roku :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaale pozytywnie się czyta ten wpis :D cudownie że się dobrze bawiłaś i oby cały rok był taki :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Dawno do Ciebie nie zaglądałam... Przywiodła mnie tu ciekawość i chęć powrotu do własnej diety. I wiesz co, Twój post sprawił mi wiele radości, przede wszystkim zmianą w Tobie i oczywiście wytrwałością w diecie. Acz ten pierwszy aspekt jest najistotniejszy:)
    Życzę Ci, by Nowy Rok przyniósł Ci kolejne siły i zmiany w postrzeganiu siebie i otaczającego świata, a kwestia spadku wagi stanie się tylko formalnością:)

    piszę też, to trochę po części, by samą siebie przekonać, że sposób odbioru siebie i pozytywne nastawienie do świata jest dobrym kierunkiem ku nie tylko zgubieniu zbędnego balastu;) - namieszałam, acz mam nadzieję, że mnie zrozumiesz...

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. I niech cały rok będzie taki pozytywny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Grunt to dobrze rozpocząć rok :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów :) miałem roczną przerwę w oglądaniu Twojego bloga (jeszcze wtedy byłem człowiekiem indykiem) i mając takie porównanie to wrażenie jest bardzo duże.Trzymam kciuki i też trzymaj i trzymajcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Człowiek indyk! Pamiętam! Świetnie pisałeś, weź znowu coś pisz :)

      Usuń
  10. No właśnie zacząłem znowu cośtam skrobać, jakby co, to jestem na:
    http://duzomnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń