poniedziałek, 19 sierpnia 2013

O! Kolejny postęp!

Zmiany wewnętrzne następują u mnie bardzo powoli i niemalże mimochodem. Również przez przypadek zanotowałam kolejną  - pozytywną! - zmianę w sobie.

Wczoraj miałam kiepski dzień. Po raz 55 złapałam kapcia w rowerze i musiałam dojść jakoś do domu rodziców, żeby ojciec mój naprawił mi ten dziadowski sprzęt (ok, żartuję! Kocham swój rowerek).

W domu okazało się, że nie ma pompki więc zostałam u nich na noc, żeby rano pojechać na plac po sprzęt (+ naciągnąć na kilka drobiażdżków ;)). Jako, że u mnie w mieszkaniu nie mam telewizora, bo i rzadko coś oglądam, więc korzystając z okazji obejrzałam film - Aniołki Charliego.
Nie jestem krytykiem filmowym i nie będę się rozpisywać na temat tego obrazu - dla mnie był głupi i efekciarski, ale jak już siedziałam w fotelu to obejrzałam do końca. Podczas filmu śmiałam się z niego pod nosem, aż nagle naszła mnie taka myśl - ani razu nie pozazdrościłam bohaterkom figury!!

Do tej pory, co bym nie oglądała - wszystkim pięknościom zazdrościłam wszystkiego - faceta, figury, pieniędzy, ciekawego życia itd. Tym razem nie przyszło mi to na myśl! Czy to nie wspaniałe??

Powiem więcej. Często uważam, że mam już całkiem niezłą figurę, a nóżki jak u dziewuszki :P.


Tylko czasem powracają złe myśli jak demony po północy. Wczoraj, kiedy szłam z rowerem do domu, usłyszałam hałaśliwego gościa z piwem, który do drugiego (również z piwem) ryknął: "ale parówa!!!" Pierwsza moja reakcja - strach. Że to ze mnie się nabijają i zaraz będę musiała schować się w swojej skorupce i udawać, że niczego nie słyszę. Dopiero po chwili doszło do mnie, że mówili o upale, a na mnie spoglądali nawet z lekkim zainteresowaniem.

W każdym razie z dumą ogłaszam - pewność siebie rośnie, a nawet zakrawa o zdrowy narcyzm. Ostatnio dzwonił do mnie kolega ze studiów, którego widziałam ze 2-3 miesiące temu. Opowiadam mu o mieszkaniu, o tym, że uwielbiam ciszę i samotne przebywanie z własnymi myślami, a ten nagle stwierdził: jeżeli lubisz przebywać sama ze sobą, to jest to prosta droga do bycia narcyzem. On wie co mówi, sam jest narcystyczny ;).

6 komentarzy:

  1. gratulacje! robisz duże postępy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje :) mam nadzieje że ja też kiedyś będę mogła oglądać film i nikomu nie zazdrościć

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie! :) Cieszę się bardzo z coraz lepszej formy psychicznej, bo fizyczna to już fakt niezaprzeczalny! A co do przebywania samemu. Jest pewna różnica - przebywać samemu ze sobą, trzeba umieć, nie nudzić się samej, akceptować siebie i swoje myśli. Jeśli to potrafisz Twoje towarzystwo będzie tym cenniejsze dla innych. Gorzej gdy dobrze czujesz się tylko we własnej obecności. Ale to jak ze wszystkim... przesada nigdy nie jest wskazana. Myślę, że do narcyzmy jeszcze daleko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedyś szłam z mamą po takim pseudo deptaku, na którym najczęstszymi gośćmi są panowie z piwem i uslyszałyśmy "ale mają grube dupy" hahahhahaha gdzie ja no ok, jestem grubsza, ale moja mama nosi spodnie w rozmiarze 38 i nie ma mowy o grubej dupie ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się z Kachą, do narcyzmu Ci jeszcze daleko:) Ale dobre samopoczucie psychiczne to podstawa i ważne że zaczynasz zauważać zmiany nie tylko na ciele ale również pod czupryną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a gdyby się jeszcze jakaś prawdziwa Miłość pojawiła, ale by Ci dobrze było - czego Ci jak najbardziej życzę:)

    OdpowiedzUsuń