poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Widoczna/ niewidoczna

Wśród grubasów chyba jednym z częstszych problemów jest chęć zapadnięcia się pod ziemię i bycia niewidocznym. Niby logiczne - im człowieka mniej widać tym wydaje się być szczuplejszy. Jednak czy zawsze gruby równa się rzucający się w oczy? I czy to tak na prawdę źle?

Nie ma co ukrywać. Zajmuję więcej miejsca niż osoba szczupła i jestem widoczna z daleka. Nawet osoba słabo widząca zauważy mnie, jak idę gdzieś daleko ulicą. Zawsze mnie to denerwowało i chciałam żeby nikt na mnie nie patrzył, a im bardziej kuliłam się w sobie, tym gorzej wyglądałam.

Ileż to razy miałam wrażenie, że każdy się na mnie gapi. Porównywałam też ile miejsca zajmuje osoba szczupła, a ile ja (np. w autobusie) i oczywiście, jako że zajmowałam więcej, to miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, albo udawałam, że tak nie jest. Teraz jak o tym myślę (i piszę) to wydaje mi się to skrajnie głupie, ale myślę, że nie byłam sama.

Z drugiej strony bywa tak, że jestem niewidzialna. Oczywiście dla płci przeciwnej. Nie zrozum mnie źle, mam kontakt z mężczyznami i normalnie z nimi rozmawiam (choćby nawet w pracy), ale jeśli jestem w miejscu o charakterze nieformalnym, gdzie nawiązują się "romantyczne znajomości", to w ogóle nie jestem brana pod uwagę. Już o tym wcześniej wspominałam, że teraz się tym nie przejmuję i czekam na swój sukces, wtedy zacznę się martwić o facetów :).

No i właśnie, czy to, że jestem zauważalna (na ulicy, w miejscach publicznych itp.) to czy jest to złe? Dla mnie nie do końca. Każdy mnie kojarzy i nie muszę się dwa razy przedstawiać. To bardzo ułatwia nawiązywanie nowych znajomości. Gdziekolwiek dwa razy się nie pojawię to jestem rozpoznawana. W moim zawodzie jest to dosyć ważne, więc dla mnie bomba. Chociaż przyznam, że raz jedna kobieta mnie nie rozpoznała, a byłam tak pewna swojej charakterystycznej sylwetki, że aż się zdziwiłam.

Zastanawiam się tylko, czy jak schudnę to nie stanę się...nijaka? Jak tysiące innych, niewyróżniających się, dziewczyn, na które spojrzysz i...nic. Wiem po sobie, mam słabą pamięć do twarzy i muszę mocno się wysilać żeby kogoś rozpoznać, chyba, że ktoś jest bardzo charakterystyczny. A ja...sama nie wiem? Czas pokaże.

12 komentarzy:

  1. Trzeba zastanowić po co się odchudzasz? Czy po to żeby się czuć komfortowo? Czy po to żeby fajnie wyglądać? W obu przypadkach wiąże się to z dopasowaniem do pewnych norm, a to że staniesz się podobna do innych posturą to po prostu kolej rzeczy. A moim zdaniem na to czy kogoś się zapamięta, zauważy składa się głównie charakter, no bo, prędzej na myśl przyjdzie Ci ktoś kogo opisze się, że posiada szczupłą talie czy opowiada świetne historie w towarzystwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odchudzam się z wielu powodów, ale to co jest najważniejsze to: odchudzam się dla siebie.

      Usuń
  2. dzisiaj chodziłam sobie po centrum handlowym, ubrana w jeansy, zieloną koszulkę, kurtke jeansówkę i czarne napaski na obcasie i czułam się fajnie...nikt na mnie nie patrzył - to to, o czym piszesz - jak to fajnie nie wyróżniać się niczym z tłumu - pamiętam doskonale, jak wszyscy się na mnie patrzyli, jak strasznie chciałam, by isć i nikt na mnie nie patrzył...I się doczekałam - teraz widzę wzrok starszych mężczyzn lub obojetne spojrzenia ludzi - takie, że ktos na Ciebie patrzy, ale Cię nie widzi...Maja konga pisze, że ludzie pamiętają Cię za charakter - chyba nigdy nie była gruba..Jak juz normalnie wyglądasz, to wtedy pamiętają Cię za charakter, ale jak jestes gruba, to pamiętają Cię za bycie grubą...I tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie też na mnie ludzie nie patrzą, to w mojej głowie robiłam sobie projekcje, teraz nie zwracam na to uwagi. Non stop przecież gdzieś chodzę, po sklepach choćby nawet i nikt tak na prawdę nie przejmuje się jak ktoś wygląda, każdy ma swoje problemy, a ci którzy się "gapią" są albo ze znajomymi i chcą się popisać elokwentnym: popatrz jaka gruba, albo po prostu są zamyśleni.

      Usuń
  3. To, czy staniesz się nijaka po schudnieciu, czy nie, zależy też od Ciebie. Twoje życie nabierze zupełnie nowego wymiaru, choćby w relacjach z mężczyznami. Piszesz, że w ogóle Cię nie zauważają. Jak będziesz szczupła, zaczną na Ciebie zwracać uwagę. Inne kobiety może też, jako potencjalną konkurecję ;)
    Myślę, że staniesz się o wiele pewniejsza siebie i będziesz robić wiele, by inni Cię dostrzegali. Będziesz chciała być w centrum zainteresowania.

    P.S. Ach ta nieszczęsna weryfikacja obrazkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez weryfikacji miałabym spam, a tego nie chce :(

      Usuń
  4. A ja zauważyłam coś dziwnego. Natychmiast po wyjściu za mąż też się stałam niewidzialna. Dlaczego? Czy ten jeden dzień coś zmienił w moim wyglądzie, czy wszyscy od razu widzieli moją obrączkę? Nie po prostu moja psychika zaczęła inaczej działać, już nie byłam do wzięcia, już nie byłam nastawiona na nowe damsko-męskie znajomości. Myślę, że taki stan psychiki jest wyłapywany przez mężczyzn. Jeśli będziesz chciała "być do wzięcia" (powiem kolokwialnie) do zostanie to zauważone. Może masz blokadę psychiczną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, tylko ja świadomie nie chcę być do wzięcia. Postanowiłam sobie, że zacznę oglądać się za facetami jak trochę schudnę, teraz nie chcę sobie zaprzątać głowy takimi rzeczami.

      Usuń
  5. Moja droga.
    Czemu ty rozwodzisz się nad takimi rzeczami? Zamiast skupić się na celu jakim jest schudnięcie? Nie szkoda energii? Ludzi nie zmienisz, zawsze będę tacy jacy są. Magazynuj energię na walkę o zgubienie kg i utrzymanie tego co wypracowałaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu się rozwodzę? Bo lubię. Mam pisać nudne sprawozdania z tego co jadłam, albo ile ćwiczeń zrobiłam? Nie chcę też zmieniać ludzi, piszę po prostu to co zauważam, bądź zauważyłam. Nie wszystko co tutaj piszę są moimi aktualnymi przemyśleniami. Teraz podchodzę do kwestii otyłości z dystansu i chcę z niego pokazać swój świat otyłej dziewczyny. Nie wiem czy to ciekawe, czy to ma sens, ale wpadłam na taki pomysł i go realizuję.

      Usuń
    2. A ja ci dopinguję - to ma być blog o swiecie oczami osoby z nadwagą (nie obraź się-sama ja mam) i nalezy się tego trzymać, kto chce, niech czyta, kto nie - nie musi...ja na pewno będę!

      Usuń
  6. A ja bym ci jednak radziła koncentrować się na życiu, a chudnąć przy okazji. A jeśli n nigdy nie schudniesz tyle ile byś chciała, albo to będzie trwało bardzo długo? cały ten czas będziesz żyć "w zawieszeniu"?

    OdpowiedzUsuń