środa, 17 marca 2021

Montignac - aktualizacja

 Zapomniałam jak dieta Montignaca wpływa na mój organizm. Wróciłam do tego sposobu żywienia, bo pamiętam, że na niej chudłam, ale zapomniałam dlaczego. Teraz tylko zadaje sobie pytanie: dlaczego ją porzuciłam kilka lat temu? 

Jeszcze niedawno non stop byłam głodna. Codziennie o 9-10 rano musiałam jeść drugie śniadanie, bo burczało mi w żołądku, co ewidentnie świadczyło o głodzie fizycznym, a nie jakimś tam wymyślonym z nudów. Jadłam wtedy płatki owsiane z jogurtem i owocami, bo czułam spadek energii. Teraz nie czuję głodu aż do 11-12, co niby nie jest aż tak wielką różnicą czasową, ale też mam inny rodzaj głodu. Mogę spokojnie przygotować obiad, który zazwyczaj złożony jest z surówki i mięsa/ ryby. Po takim posiłku czuję się zaspokojona. Nie myślę o dokładkach, czy czymś słodkim. Mam też dużo więcej energii, która jest równo rozłożona w ciągu dnia. 

Jem mniej i mniej potrzebuję, chociaż więcej się ruszam. Cud? A może po prostu produkty o niskim indeksie glikemicznym są kluczem, bo mimo, że wcześniej jadłam według mnie zdrowo, to jednak niektóre produkty miały wysoki indeks glikemiczny, jak banany, ziemniaki, czy chleb. Pomijam tu historie ze słodyczami, bo wtedy miałam napady głodu, których teraz nie mam. 

Obiecuję sobie, że więcej nie będę czytać porad na temat co jeść, żeby być szczupłym, bo nigdy mi to na dobre nie wychodzi...

 

2 komentarze:

  1. Nie wierzę...
    Siedzę sobie późnym wieczorem nagrywając webinar (który jest bardzo ważny i miałam cały tydzień na jego analizę, ale hej - przecież nie ma nic lepszego, niż działanie na ostatnią chwilę) i podjadając nielegalną na diecie parówkę z majonezem (bo przecież nie tyje się między 23:00 a 5:00 rano...) i przeglądam stare linki, a tu...
    Ciam wróciła!
    Tęskniłam, kiedy podjęłaś decyzję o zamknięciu tego bloga, bo na co dzień lubiłam czytać zarówno o twoich postępach jak i życiowych perypetiach. Poza tym dla osoby nazywanej subtelnie plus size (a praktycznie trzydrzwiowa szafa gdańska) twoje wyniki były motywujące, nawet jeśli ginęłam coraz bardziej pod własnym tłuszczem.
    Jutro mam cotygodniowe ważenie i powiedziałam sobie, ze jeśli znów nie schudnę nic albo jakieś nędzne 300 gram, to wyrzucam to odchudzanie przez okno i zamawiam pizzę. Tak sobie myślę, że trafienie znów na twoją pisaninę to jakiś znak i mam jednak walczyć do końca:)

    Witaj z powrotem Ciam, podporo nieogarniętych milenialsów i utykających w samolotowych siedzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Miło mi, że wciąż tu ktoś zagląda :) Co do trzydrzwiowej szafy gdańskiej...mam nadzieję, że razem zejdziemy do rozmiaru małej komódki :p

    OdpowiedzUsuń