sobota, 13 czerwca 2015

Oh wszyscy jesteśmy tacy podekscytowani!

Raz mój znajomy zapytał mnie ile wyrabiam tygodniowo godzin w pracy. Do dziś nie wiedziałam, że około 65-70 h...

Nie jestem oczywiście jedyną pracoholiczką w całym miasteczku. Prawie wszyscy moi znajomi mają po dwie prace, co powoduje, że rzadko kto ma czas na cokolwiek.

Wczoraj stałam z koleżanką, która opowiadała podekscytowana, że w piątek ma wolne i zamierza cały dzień spać, ja z kolei opowiadałam jej o moim poniedziałku, na który mam zaplanowaną wspinaczkę na Mount Edith. Nagle zza termosu z kawą wychyla się Nick - hotelowy housekeeper, który po standardowej wymianie uprzejmości (hi, how are you etc.) stwierdził niemniej od nas poruszony, że niedługo ma wolne i...tu cała lista fantastycznych rzeczy, które zamierza wykonać.


Doszłam do porozumienia z szefem. Pracuję teraz częściej przy śniadaniu niż na front desku, co przyjęłam z ogromną ulgą, bo mogę na luzie rozmawiać z klientami bez strachu, że im karta kredytowa nie przejdzie, albo drzwi do pokoju nie otworzą się...do tego ustaliłam, że w poniedziałki będę miała zawsze wolne, a dzień ten pokrywa się z wolnym dwójki moich znajomych - jedną koleżanką poznaną przez ogłoszenie, w którym napisałam, że szukam towarzyszy do wyjazdów w góry, oraz znajomym z którym byłam dwa razy w górach i który jednak...odzywa się do mnie (o nim pisałam tutaj). Tak, tak, drama queen w Kanadzie również dochodzi do głosu.

W każdym razie wracając do ogłoszenia. Co jakiś czas piszą do mnie różni ludzie i staram się dopasować grafik do nich. Z jednym nowym panem - Shaunem, wybieram się w niedzielę na Sulphur Mountain, pobliską niziutką, bo mierzącą niecałe 2,5 tys. m. górę, na którą będę miała 5 godzin, bo potem idę do drugiej pracy. Podejrzewam, że na takie krótkie wyjazdy będę mogła sobie pozwolić co niedzielę, co przyjmuję z ogromną radością i silnym podekscytowaniem, który jest niczym w porównaniu z możliwościami wyjazdowymi w poniedziałki - dni bez pracy. Poza tym, żeby utrzymać formę - trzy razy w tygodniu chodzę do siłowni. 


Wracając do rozmów z dwójką znajomych. Kiedy tak we trójkę odpływaliśmy do krainy naszych marzeń, pomyślałam nie wiadomo po raz który, że naprawdę jestem szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz