piątek, 30 maja 2014

Bo grubasom to się tylko dokucza

Niedawno zadzwoniła do mnie dziennikarka żeby przeprowadzić ze mną wywiad na temat otyłości (tak, tak, Ciam robi się sławna :P). Miałam wrażenie, że jej chodzi o jedno - by udowodnić (!), że grubasom jest ciężko w życiu.

Pomijam już fakt, że nie ma czego udowadniać, bo to jest taka oczywistość jak to, że ładni szybciej dostają prace. Ale czy na pewno? 


Skupmy się na dzieciństwie, w końcu to czas kiedy wszystkie grubasy przeżyły jakąś traumę. Drążenie tematu mojego dzieciństwa dawno przestało mnie bawić, ale żeby udowodnić, że osoby otyłe są dyskryminowane, musiałabym tylko opowiadać o czasach gimnazjalnych, kiedy rzeczywiście - mówiąc kolokwialnie - łatwo nie było.

Wiem dlaczego gimnazjum było dla mnie trudne. Dzieciaki w tym wieku często są okrutne i nie są świadome konsekwencji swoich słów/czynów. Myślę, że gdybym dziś spotkała swojego "oprawcę" i powiedziała jak wielką wyrządził mi krzywdę, na pewno by się zdziwił i zapytał dlaczego go nie powstrzymałam. Proste, prawda? Niestety, w mojej naturze, czy też z powodu wychowania, leży wrażliwość i brak umiejętności samoobrony. Sama przyznaj, że pyskatej dziewczynie, choćby nie wiem jak wyglądała, nikt nie podskakuje :). Inna sprawa, że dorośli - rodzice, wychowawca, pedagog - powinni coś z tym zrobić, ale wiadomo - gimnazjum rządzi się swoimi pierwotnymi prawami natury. 


Od liceum rzadkością były chwile kiedy ktoś starał mi się udowodnić, że jestem gorsza. To ja sama o sobie tak myślałam i szukałam potwierdzenia u innych. To jest oczywiście mechanizm obronny, który dawno już nie był potrzebny - zanim ty o mnie powiesz coś złego, ja zrobię to wcześniej. Jak się okazuje, z dużo większym okrucieństwem.

Grubasy narzekają i płaczą, że świat jest niesprawiedliwy, ale w rzeczywistości nie chcą wziąć sprawy w swoje ręce i przyznać, że są dyskryminowani na tyle, na ile sami na to pozwolą. Do porzygu powtarza się, że lekarze się naśmiewają zamiast pomóc, sprzedawczynie w sklepach z ciuchami patrzą z pogardą, dzieciaki wytykają palcami, a wszyscy patrzą z obrzydzeniem i rzucają pod nosem epitety w stylu: "ale tłuścioch", "grube babsko", "byś schudła wieprzu" itp. 

Nie mówię, że mnie to nigdy spotykało, a i pewnie nie raz jeszcze spotka. Ode mnie jednak zależy czy wezmę te epitety do siebie i jak zareaguję na te pożal się Boże odzywki. Czy nie łatwiej jest pomyśleć, że wszyscy ci ludzie podnoszą sobie swoją niską samoocenę? Czy nie lepiej jest ich wyśmiać w duchu i powiedzieć sobie, że te epitety i i naburmuszone miny pokazują ich zerową kulturę osobistą i zaściankowość? Nade wszystko jednak słabość, bo tylko człowiek, który czuję się z jakiegoś powodu zagrożony, słaby i niepewny siebie jest agresywny. 


Oczywiście - jak niemal wszystko w życiu - proste to to nie jest. To, dlaczego lubimy sobie utrudniać życie, wolimy samobiczowanie i umartwianie od spokoju ducha, jest już sprawą indywidualną, ale każdy (powtarzam: KAŻDY!) musi sobie uświadomić, że poczucie bycia gorszym to tylko i wyłącznie jego wybór. Weź odpowiedzialność za swoje samopoczucie i nie zrzucaj winy na innych. Jesteś na tyle dyskryminowana, samotna i nieszczęśliwa, na ile sama sobie taki los zgotujesz. Amen.

4 komentarze:

  1. Wszystko to w stu procentach jest prawdą. Trzeba nam wiele pracy nad sobą, żeby skutecznie się uwolnić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie miałam problemów z akceptacją przez innych. Zarówno w podstawówce jak i liceum czy już na studiach miałam grono znajomych, którzy akceptowali mnie taką, jaką byłam. Nie czułam się gorsza, nielubiana czy odtrącana przez innych, wręcz przeciwnie, czułam się osobą lubianą i akceptowaną przez otoczenie, nie tylko żeńskie, ale również męskie. Prawdą jest, że inni nas oceniają i aby dowartościować siebie narażają osoby 'inne' od nich samych na niewybredne komentarze. Jednak to, co z tym zrobimy zależy już tylko od nas. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po ciazy bylam gruba w pierwsze poltora roku, teraz od stycznia trzymam sie diety i mam juz - 26 kg. juz nie jestem gruba. Uwazam ze maja ciezej ze wzgledu na wszech obecne i panujace CHAMSTWO. siedzac z mezem i z miesiecznym dzieckiem w pizzeri (haha) oficjalnie siksa podrywala mojego meza. To nic ze siedzialam z malusienkim dzieciaczkiem na rekach, nie przeszkadzalo jej to. Inna sytuacja - jawna dysryminacja od pewnej anorektyczki ktora cudownie schudla w 3 miesiace po ciazy 40 kg, bo nic nie zarla, tzn po prostu mnie obrazala ze odwlok mi swiat zaslania. Ile lez tyle moje. a dzisiaj ciwcze silowo i gdy slysze jak ktos tak obraza to mam ochotę swizdu gwizdu w te puste czerepy. Jestem wrazliwa osoba i komentarze mojej matki nawet ale jestes gruba i ojca nie byly dla mnie latwe. :( a ludzi obcych to juz wgl. ciesze sie w koncu ze jest lato, bo jest ok i mam jeszcze taki tyci brzuszek i tyci boczki, takie naprade tyci, ale i one znikna, a wszystkich chamow mozna srodkowym palcem...

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zawsze ma się możliwości wzięcia odpowiedzialnosci za swe zycie....

    OdpowiedzUsuń