czwartek, 31 października 2013

Nerwy w konserwy i na eksport

Ostatnio sporo czytałam na temat kortyzolu - hormonu stresu. O istnieniu samego hormonu wiedziałam mając 16 lat - wtedy badania wykazały, że mam za wysokie stężenie kortyzolu i poradzono mi: "nie stresuj się tyle".

2 tygodnie później powtórzono badanie, a że był okres wakacji - kortyzol wyszedł mi w normie.

Dlaczego o tym w ogóle piszę? Bo ma on duże znaczenie w procesie odchudzania. Powoduje zwiększenie stężenia glukozy we krwi, kumuluje tłuszcz, a przy długotrwałym nadmiarze - powoduje m.in. otyłość brzuszną. Jednym słowem - trzeba uważać i nie narażać się na nadmiar stresu - tego fizycznego, jak i psychicznego.

Dziś zresztą byłam u dermatologa, opowiedziałam mu o swojej wysypce na ręce, która wyglądała jak alergiczna, a on na to: to mógł być wynik silnego stresu, jak utrata bliskiej osoby, czy zawód miłosny.

Na to drugie stwierdzenie uśmiechnęłam się pod nosem...wygląda na to, że jestem uczulona na facetów :P

No, ale wracając do tematu ;). Dla organizmu stres to nie tylko strach przed kartkówką, zabiegiem dentystycznym, czy hmm...zawód miłosny. Stresem dla organizmu jest również nadmierny wysiłek fizyczny, czy nieodpowiedni pokarm alergizujący i powodujący stany zapalne.

Nad stresem fizycznym już zaczęłam pracować. Przede wszystkim zapytałam dwóch trenerów, czy ćwiczenia 5x w tygodniu to nie za dużo. Mam pracę siedzącą, często jeżdżę rowerem, a wieczorami morduję się pompkami, przysiadami i innymi wypadami (o tym co i ile ćwiczę znajdziesz tutaj). Oboje stwierdzili, że to nie jest za dużo, a Ł. dodał, że na razie niczego w programie treningowym nie zmieniamy. No więc nie zmieniam :).


Jeśli chodzi o moją dietę...tu wprowadziłam rewolucję. Co prawda wyniki testów alergicznych wykazały, że nie jestem absolutnie na nic uczulona, ale mimo wszystko doszłam do wniosku, że powinnam unikać mleka (laktozy) oraz glutenu (produkty zbożowe). Możliwe zresztą, że mam ukrytą alergię na kazeinę, bo wysypka mi zniknęła po wywaleniu z diety odżywki białkowej z kazeiną. Niestety takie zwykłe testy alergiczne nie zawsze wykazują na co jesteśmy uczuleni. 

Gluten wywaliłam pod wpływem mądrości diety paleo, która wyklucza wszystkie przetworzone rzeczy i takie, które nie jedli nasi przodkowie. W zamian za to spożywamy "prawdziwe" jedzenie: mięso, warzywa, owoce i orzechy oraz tłuszcze. Jeszcze nie zaczęłam diety paleo, bo stwierdziłam, że ważniejsze dla mnie jest schudnięcie. Na tej diecie nie liczy się kalorii, a znając siebie pewnie przesadzałabym w drugą stronę. Poza tym zostawiłam kasze bezglutenowe. 

W odpowiedzi na pytanie: to jaką mam teraz dietę, odpowiadam: eliminacyjna (bezglutenowa i bezmleczna). Znowu zaczęłam eksperymentować w kuchni, robić mleko roślinne, placki z mąki gryczanej i w ogóle dziwne rzeczy. Uwielbiam :).

Nie zawsze jest oczywiście różowo. Wiele (na prawdę wiele!) produktów zawiera mleko i gluten. W razie głodu na mieście nie wiem co mogłabym zjeść. Chyba tylko orzechy. Nie oznacza to jednak, że już nigdy więcej nie zjem niczego z mlekiem i/lub glutenem. Nie dajmy się zwariować, nie mam silnej reakcji alergicznej, więc raz na jakiś czas można sobie odpuścić :).

Nad stresem psychicznym jest mi dużo ciężej zapanować niż nad fizycznym. Do tej pory nie zastanawiałam się nad skutkami zamartwiania się nad wszystkim. Myślałam sobie: krzywdy tym nikomu nie robię, więc mogę płakać w poduszkę. Teraz jednak uważam, że zdrowie jest najważniejsze. No i schudnięcie ;). 

Nie jest łatwo. Zazwyczaj dobrym wskaźnikiem jest mój sen. Wczoraj na przykład dobrze się czułam, nie myślałam za bardzo o M. (taaa, sprawa jest w toku), aż tu wieczorem dopadł mnie smutek. Myślałam, że dobra tam, to chwilowe i poszłam spać. Obudziłam się o 3 nie mogąc zasnąć. 

I jak tu zapanować nad galopującymi myślami? 

8 komentarzy:

  1. nad galopującymi myślami to sama nie wiem jak zapanować :) i masz racje, trudno jest wyrzucić wszystkie produkty nie zawierające glutenu i mleka...

    obyś się lepiej czuła i dobrze spała! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam to okropne stresowanie się! W moim przypadku jest tak właściwie przy większości okazji - chyba zwyczajnie nie nadaję się do życia :)
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. warto wiedzieć, że kortyzol też zwiększa skłonności do rozstępów - kolejny powód, żeby walczyć ze stresem : ). ja walczę aktywnie od niedawna, jakiegoś miesiąca, ale już czuję troszkę różnicy. jak chcę zapanować nad galopującymi myślami - medytacja.. wiem, brzmi banalnie, ale pomaga, wystarczy skupić się na oddechu albo powtarzać sobie jak mantrę coś w stylu 'jestem spokojna i zrelaksowana, jestem spokojna i zrelaksowana'. jeśli męczy mnie natomiast jakaś emocja, pomaga mi technika 'zanurzania się', tj odczuwam tę emocję w pełnej krasie, całą sobą. po takiej chwili jestem w stanie uwolnić tę emocję i nie przejmować się tak.
    pozdrawiam cię Ciam :)
    ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Na sen nie ma jak kubek cieplego mleka :P

    A powaznie, moze melisa? Plus medytacja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciam, podpisuję się pod medytacją :) Nie do końca sama jeszcze opanowałam technikę, ale nawet próba resetowania umysłu, skupienia na oddechu, pomaga. Ja odkryłam, że w taki sposób właśnie resetują mnie ćwiczenia na siłowni - liczenie powtórzeń, skupienie na oddechu, powoduje, że mam "pusto" w głowie :). Choć w moim przypadku podobnie działa słuchanie muzyki, ale na prawdę słuchanie. Włączam coś co lubię i jestem zajęta słuchaniem, nie przy okazji robienia czegoś, tylko leżę i słucham muzyki, czasem tylko 20 min... Ściskam ciepło, nie stresuj się Mysza! Zatrzymaj się na chwilę, pomyśl jak fantastycznie zmienilaś swoje życie i ciesz się tym!

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest ciekawe
    nie zawsze musisz miec ostra reakcje alergiczna, zeby czegos nie tolerowac
    http://www.doz.pl/apteka/p24566-Food_Detective_test_na_nietolerancje_pokarmowe_do_samodzielnego_wykonania_1_szt

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie potrafię zapanować nad stresem. Na razie skupiam się na tym,żeby go odreagować w ćwiczeniach,a potem zobaczymy jak to będzie...

    OdpowiedzUsuń