sobota, 15 marca 2014

Kanada, A. i dieta

Moja Kanada ruszyła z kopyta. Nagrałam wideo CV, zdobyłam rekomendacje od byłych pracodawców i...odbyłam rozmowę pre-interview z kanadyjskim menadżerem programu.

Na koniec rozmowy menadżerka powiedziała, że ten etap przeszłam śpiewająco, a ona by mnie wysłała do małego pensjonaciku w parku narodowym, gdzie pracowałabym w obsłudze klienta. Teraz czekamy na wizę, bo dalej ambasada nie wydała wniosków. Potem będę miała rozmowy kwalifikacyjne z konkretnymi pracodawcami.


To szokujące miesięczne opóźnienie ambasady jest zastanawiające. Również dlatego, że A. wciąż ma szansę starać się o wizę, ale jak zwykle same problemy, bo on nawet jeszcze paszportu nie ma. 

Cały czas zastanawiam się, czy ja w ogóle chce z nim lecieć. Czy to jest osoba odpowiednia dla mnie. Czy jest wkurwiająco głupi, czy ujmująco gapowaty. Czy go uwielbiam, czy jest mi obojętny. Waham się i co jakiś czas wymyślam nowe problemy i powody dlaczego nie chcę/nie mogę z nim być. I pomyśleć, że M. dokładnie taki był wobec mnie. Też wyglądał na osobę, która się waha, a ja starałam się go do siebie przekonać. Na szczęście ten etap już za mną :).

W czasie znajomości z A. dwa razy postanawiałam z nim zrywać, albo przynajmniej stopniowo ochładzać stosunki. Ostatnio plan miałam taki, że pomogę mu w znalezieniu nowej pracy (bo on chce znaleźć inną) i jakoś tak nim zakręcę, że będzie musiał zostać w Polsce, bo praca, mieszkanie i generalnie on się z niczym nie wyrobi. A potem nagle lecę z nim do Urzędu Wojewódzkiego i pomagam w wyrobieniu paszportu...


Takie schizofreniczne postępowanie to u mnie norma, do czego doszłam u psychologa. Właściwie to chodziło o mój brak pewności siebie. Zadała mi pytanie, w co u siebie nie wierzę, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że...nie wiem. Wtedy zaczęła mówić to co robię, jaka jestem i że to nijak ma się do tego, co ja o sobie myślę. 

A. zresztą to samo powiedział o mnie. Że mam wahania nastroju, mówię jedno, robię drugie, a myślę trzecie :P Psycholog na szczęście nie stwierdziła u mnie rozdwojenia jaźni, tylko określiła mnie, jako osobę o naturze refleksyjnej. Cokolwiek to znaczy.


Ps. No tak, blog o diecie, a ja pieprze o facetach. Tak, dieta zarzucona, jem kebaby, piję piwo, świętuje Kanadę winem, A. piecze mi pizzę i karmi czekoladkami. Generalnie powinnam teraz ważyć 100 kg. i nie mieścić się w żadne ciuchy. Codziennie wkładam spodnie z lękiem, że się nie dopnę i dopadnie mnie jo-jo. Jeśli chodzi o drogę mojego odchudzania, to właśnie przystanęłam i zrobiłam krok w tył. Pocieszam się myślą, że odpoczynek od diety przyda się każdemu, że przecież i tak od roku walki waga mi stoi, ale oczywiście napawa mnie lękiem myśl, że przytyję i szlag trafi całe moje odchudzanie. Potrzebuję chyba bodźca...

16 komentarzy:

  1. sądzę, że trudno dojść do ładu w relacji tak długo, jak nie dojdzie się do ładu ze sobą. Jak sama wiesz, paradoksalnie refleksyjna natura w praktyce może przynieść więcej ekscytacji niż spokoju ;) Trzymam kciuki, żebyś rozpoznała, czego chcesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie problem polega na tym, że ja przyzwyczajona jestem do ekscytacji i w spokoju nie mogę żyć ;)

      Usuń
  2. Ach Ciam, faktycznie troche sie zapetlilas... A gdybys porozmawiala z A. Tak szczerze, jak Ty to widzisz, czujesz. O watpliwosciach. O sobie. Rozumiem, ze to w pewnym sensie ryzykowne, bo po pierwsze mozna kogos zranic, otworzyc mu oczy i sprowokowac do rezygnacji z dalszych staran. Ale czy warto podtrzymywac przy zyciu cos, czego nie jestesmy nawet pewni?
    Nie chce zasugerowac Ci odpowiedzi na te pytania. Sa czysto retoryczne i moim zamiarem jest tylko prowokacja do konkretnych przemyslen.
    Twoja akcja "Kanada" podoba mi sie tak bardzo wlasnie dlatego, ze piszesz o tym z pasja, zaangazowaniem. Wartosciowy zwiazek tez tego potrzebuje.
    Trzymaj sie cieplo Ciam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wczoraj rozmawiałam o tym z A. i...no wiadomo, zachwycony nie był, ale mi - jak to powiedział - wybaczył. Teraz on wie, że ja po prostu czekam na rozwój wypadków. Nie umiem sama podejmować decyzji :(

      Usuń
  3. Mnie na testach z piramidką u psychologa przyjaciela wyszło, że jestem potwornie agresywna. Ale mam jednocześnie duży mechanizm tłumienia. Cokolwiek to znaczy. Co A. będzie w tej Kanadzie robił? Zna język? Ma jakieś wyobrażenia na temat życia w tym kraju? Btw., nie żryj, bo będziesz musiała pokazać wszystkim kanadyjskim samcom, jakie Polki są piękne, jędrne i wspaniałe! Reprezentuj! Z drugiej strony mówisz, że schudłaś 2 - 3kg, więc dobrze jest! Weź na podróż dużo seksownej bielizny. W niej kobieta zawsze wygląda doskonale, nawet jeśli jest zakryta workiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Ale ze mnie łoś - nadałabym się do parku narodowego. Myślałam, że komentarz ze spadkiem wagi na moim blogu był Twój, bo ikonka bardzo przypominała mi Twoją, a nicku nie raczyłam przeczytać:P Możesz mnie w nagrodę kopnąć w dupę za brak mózgu. Chociaż wieeeesz cooooo? Tym bardziej! Koniec z żarciem! Cycki w push up, dupka w sexy ciuszki, niech Kanadyjczykom miękną kolana i twardnieją...yyy...wałki ich żon, którymi będą okładani za ślinienie się do Ciebie :D a co!

      Usuń
    2. Blondyno - dlatego masz problem z nadwagą, przez to, że tłumisz emocje.

      Usuń
  4. Karmi Cię, powiadasz? Lepiej uważaj... http://thechive.com/2013/05/14/well-this-is-odd-13-photos/

    (żartuję wrednie, oczywiście)

    Well done za pre-interview i powodzenia w dalszych interviewach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to masz jak ja miałam z TZ - ale miałam, już chyba nie mam, chociaż troszkę jeszcze czegoś tam zostało - obie podświadomie (lub może teraz i świadomie) wiemy, że to nie to, czego chcemy, ale z braku laku...

    OdpowiedzUsuń
  6. to masz jak ja miałam z TZ - ale miałam, już chyba nie mam, chociaż troszkę jeszcze czegoś tam zostało - obie podświadomie (lub może teraz i świadomie) wiemy, że to nie to, czego chcemy, ale z braku laku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. jakby to nie było, nie jest z braku laku. Ja go bardzo lubię i jakbym się przy nim męczyła to bym go kopnęła w dupę.

      Usuń
  7. Zaprzestanie diety to dobry początek do jej skończenia :) zaprzestań na tydzień dwa ale nie na dłużej , świętować można owszem , ale żeby skutkiem było wrócenie do tego o co tak mocno walczyłaś ... hymm ? No nic powodzenia , Na pewno podejmiesz słuszną decyzje

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jak on już pojedzie z Tobą do tej Kanady, a Ty jednak stwierdzisz, że nie możesz z nim wytrzymać, to będzie dopiero problem. Bo on się tak poświęci, poleci za Tobą na drugi koniec świata i w ogóle i wtedy to już będzie niemożliwe, żeby z tym skończyć w taki sposób, żeby mu nie złamać serca i nie wyjść na sukę. Według mnie to to nie ma sensu, piszesz o nim tak przedmiotowo i w ogóle bez uczucia. To tak na podstawie tych kilku notek, ale w sumie, co ja tam wiem. Życzę tylko powodzenia i właściwych wyborów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, z tą Kanadą to niezły odlot. Cholera, nie wiem co robić :/

      Usuń
    2. właśnie najważniejsze jest, co będzie w Kanadzie? kiedy okaże się że to zupełnie nie to... będziesz tam rozpoczynać nowe życie, skupiać się na sobie, nie zabieraj ze sobą takiej "kuli u nogi". wiem, że perspektywa samotnego wyjazdu za ocean czasami jest trochę straszna, i być może to cię powstrzymuje przed podjęciem koniecznej decyzji. szkoda że nie poznaliście się wcześniej, kiedy nie było wyjazdu na horyzoncie i był czas, żeby się dobrze poznać;/ ale z drugiej strony, gdyby to było "to", to już byś wiedziała... tak czy inaczej, życzę Ci powodzenia.

      Usuń
  9. " Blog miał być o diecie, a ja pieprze o facecie". jak dla mnie wątek z facetami jest o wiele ciekawszy, bo sama przezywam podobne rozterki co i Ty....
    Tyle, że Ty w końcu znalazłaś tego hmm "prawie takiego jak Ty" i masz problem co z tym fantem zrobić. A ja mimo tego że szukam i szukam to wciąż trafiam na dupków, albo "chłopców"...
    No ale trzeba żyć dalej :P

    OdpowiedzUsuń