środa, 4 grudnia 2013

Minął właśnie rok!

Czy idąc 3 grudnia 2012 roku w poniedziałek wieczorem do fitness klubu i kupując swój pierwszy w życiu karnet wiedziałam, że fitness stanie się ważną częścią mojego życia?

Dziś minął rok odkąd zaczęłam chodzić na fitness! Zdumiona jestem swoją konsekwencją, szczęśliwa z powodu znalezienia nowej pasji i zaskoczona efektami.


Zaczęłam dokładnie rok temu od treningu jednogodzinnego trzy razy w tygodniu. Było to typowe cardio-aerobik, który powodował u mnie stan przedzawałowy. Potem trenowałam tylko indoor walking, a po kilku miesiącach dorzuciłam sobotni body-pump.

Pamiętam jak patrzyłam na siebie w lustro i widziałam wylewające się boczki, wystający brzuch i grube ramiona. Po miesiącu-dwóch trenowania zaczęłam widzieć zmiany. Z przyjemnością obserwowałam szczuplejące ramiona i coraz mniejszy brzuch.

Ramiona ruskiej sztangistki XD

Pół roku później, kiedy kupiłam legginsy i dopasowane koszulki, zamarłam z wrażenia. O tym wrażeniu pisałam tutaj. Zresztą cały czas informowałam Ciebie na bieżąco o swoich zmianach wyglądu spowodowanych treningiem.

Po pół roku ćwiczeń moje mięśnie stały się mocne, wyraźnie odznaczające się i wystające spod warstwy tłuszczu. Mam niestety taki typ budowy, że górna część ciała szybko się rozrosła i jak napinam ramiona to wyglądam jak facet :P Zwłaszcza jak robię pompki, które jak na kobietę - robię zdumiewająco szybko i sprawnie. Równie wyraźne mięśnie są na łydkach, które jak napnę to wyglądają jak u kolarza.

Moje łydy, poobijane trochę, trener mnie bije :P

Z czasem też zaczęłam dostrzegać nowe korzystne zmiany. Nogi mam wysmuklone, mięśnie ud mocno odznaczają się i nic mi się nie wylewa na boki kiedy leżę. Teraz zauważyłam, że leżąc bokiem nie robi mi się fałdka na talii (która zresztą nawet jak stoję i nic nie robię jest mocna i twarda!) i co mnie bardzo cieszy - wewnętrzna część ramion wygląda lepiej.

No i tyłek! Nie mam jakiegoś powalająco wielkiego, ale cały czas się zaokrągla i podnosi. Ostatnio zresztą zauważyłam, że jest twardy.


Oprócz wyraźnych zmian sylwetkowych dostrzegam również korzystne działanie treningu na...skórę. O jej gładkości zachwycałam się długo i dawno temu. W tym temacie nic się nie zmieniło. Cellulit systematycznie zmniejsza się, grudki są coraz mniejsze :)

To co mnie negatywnie zaskoczyło to mimo wszystko...powolny postęp. Rzekłabym, że bardzo powolny...Wiesz już chyba, że jestem w gorącej wodzie kąpana i chciałabym mieć już wszystko i jak najszybciej. Myślałam, że cellulitu pozbędę się w miesiąc, a tu walczę z nim od roku i dalej dziad nie zniknął całkowicie. Poza tym dobija mnie moja największa zmora - brzuch, który cały czas wystaje. Zniknęła mi za to podwójna fałdka, która robi się u każdego grubasa.

Poza tym zaczęłam się robić żylasta. Wystaje mi jedna żyła w łydce (na tym zdjęciu powyżej tego chyba nie widać), na przedramionach i dłoniach.


Odkąd zaczęłam chodzić do nowego klubu i ćwiczyć trening funkcjonalny i TRX zauważyłam mocny progress w wytrzymałości i kondycji. Panie z recepcji stwierdziły, że ramiona mam szczuplejsze, ja tam jednak tego aż tak bardzo nie widzę.

Nie będzie to odkrycie roku. W ćwiczeniach ważna jest systematyczność. Nie spodziewaj się natychmiastowych, zdumiewających efektów, one przyjdą, być może nawet szybciej niż u mnie, ale za to jaka satysfakcja!

11 komentarzy:

  1. gratuluję wytrwałości i efektów :) też chcę mieć takie jędrne ciało, ćwiczę sobie, ale na razie ciągle za rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, brawo !! A u mnie słomiany zapał. Może gdybym się zapisała do fitnes klubu , byłoby łatwiej. No ... może , za Twoim przykładem .... Joldg

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam, gratuluję i życzę dalszej wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie właśnie najgorzej z tą systematycznością. Choć chciałabym mieć w sobie tyle silnej woli, aby ćwiczyć codziennie, nie umiem jej z siebie wykrzesać, przez co moje postępy są w zasadzie znikome. Bo po 3 tygodniach chodzenia na siłownię, potem przez 4 tygodnie na nią nie chodzę... Gratulacje i życzę dalszej wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję! Mam nadzieję, że kiedyś też będę tak wytrwała! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wowowo! Moje gratulacje:) Ja sobie nie wyobrażam życia bez sportu! To jest przecież uzależniające:) Życzę kolejnych udanych lat w fitnesie:) :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://honestly-ok.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja rowniez gratuluje wytrwalosci! Bo dzieki systematycznosci osiagamy sukces:) We wszystkim... Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  8. You're still fat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Parafrazujac Winstona Churchilla: Soon she'll be slim and you'll still be stupid.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję trwałej zmiany w życiu - pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń