czwartek, 3 października 2013

Jesień nie sprzyja dietom

Opowiadałam Ci kiedyś, że w wieku 18 lat schudłam 30 kilogramów w pół roku. Stosowałam bardzo rygorystyczną dietę 1 tys. kcal, a nawet mniej.

Dziś zastanawiam się jak mi się udało tyle wytrzymać? Pewnie zadziałało skurczenie żołądka i siła przyzwyczajenia (do diety), jednak żołądek szybko się rozciągnął z powrotem, a stare nawyki nie dały o sobie zapomnieć.

Niedawno dokonałam pewnego "odkrycia". Myślę, że ważny był czas, w którym zaczęłam dietę. Tę pierwszą sprzed prawie 10 lat rozpoczęłam dokładnie w marcu i trzymałam ją do września. Co się stało we wrześniu, że nagle wszystko szlag trafił?

Otóż we wrześniu nadeszły chłody, jesienna depresja i huśtawki nastroju. To jest oczywiście moja teoria i nie czytałam o podobnym naukowym badaniu, jednak przyznaj sama. Jesienią i zimą trudno jest utrzymać dietę niskokaloryczną. Czasem człowieka tak ciągnie do słodkiego i tłustego, że ciężko jest się opanować.

Swoją obecną dietę utrzymałam zimą chyba z tego powodu, że jadłam co chciałam, byle w ramach diety Montignaca. Jak byłam głodna - na prawdę głodna, czyli burczało mi w żołądku - to jadłam - oczywiście zdrowo :).

Wydaję mi się, że teraz szybciej staję się głodna. Być może z powodu oziębienia klimatu, a wiadomo - jak człowiekowi jest zimno to organizm więcej pali kalorii by utrzymać stałą temperaturę. Z tego też powodu ciężko jest mi utrzymać rygor dietetyczny, ale zamiast łapać się za czekoladę, czy inne batoniki wybieram marchewkę i białkowe przekąski. Dzięki temu jakoś wytrzymuję, ale przyznaję, łatwo nie jest.

Niby mogłabym wrócić do Montignaca, ale kalorie liczyć trzeba...ehh, czasem marzę o tym, żeby jakiś genialny naukowiec wymyślił czujnik zjadanych kalorii. Wiesz, połknęłabyś taki mini komputerek, który zostałby w żołądku i wysyłał informacje do Twojego urządzenia mobilnego o ilości zjadanych kalorii, a najlepiej też makroskładnikach :D No, ale zejdźmy na ziemię. Nadal trzeba wszystko ważyć, mierzyć, liczyć i zapisywać w dzienniku...

Boże...żeby ta zima nie okazała się zimą stulecia, bo nie wyjdę spod kołdry...


7 komentarzy:

  1. dla mnie, mimo wszystko. najgorszy moment to zima (okolce świąt i tak do lutego...), staram sie zawsze do grudnia jakoś po wakacjach odchudzić, bo mam wtedy urodziny... a po urodzinach, chulaj dusza, piekła nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze tyję od jesieni, do wiosny. A potem na lato tracę kilogramy w przyspieszonym tempie. Może i kiedyś wymyślą takie cuda - niewida, które za nas policzą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam ochotę na słodki ciągle, przez ostatnie miesiące tak wcinałam wszystko co się da, że opona mi urosła :(
    Wzięłam się znowu za ćwiczenia, to że mam ochotę na słodkie wcale nie zależy od pory roku, bo ja mam zawsze ochotę. Ale faktycznie jestem częściej głodna, zwłaszcza jak coś robię, teraz studia znowu nastały to nic tylko ciągle o żarciu myślę. ;/ A taki licznik to byłoby cudo! ! :D Ja dlatego jak zaczynam rano zapisywać co zjadłam i liczyć kalorie to na tym koniec.
    Zakładam sobie po prostu, że trzeba odżywiać racjonalnie i nie wcinać słodyczy,przekąsek itd. Do tego nie objadać się, nie najadać(ale też nie chodzić głodnym) i powinno być ok.
    Niestety to jak wyglądamy nie tylko zależy od tego co jemy, wpływa na to nasz metabolizm, gospodarka hormonalna, nawyki, brak ruchu, płeć.
    No cóż, nie można się poddawać ;)
    A tak po za tym to ile masz teraz kg i przy jakim wzroście?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciam, właśnie zostałaś motylkiem :D a tak na poważnie- dawno nie pisałaś o diecie i postępach w odchudzaniu, jak Ci idzie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej! Tyle kilogramów w tak krótkim czasie! Gratuluję silnej woli! Mam nadzieję też sobie taką wypracować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkowicie się z Tobą zgadzam kochana ;* Jesienne depresje są najgorsze. Jeszcze organizm nie przyzywczaił się do chłodu/ Jak już jest śnieg i zima, to jest prościej wg mnie przetrwać ;) No to czekamy do grudnia ;)

    OdpowiedzUsuń