środa, 12 lutego 2014

Ciam a sprawa męska

Czekając na wnioski wizowe i w przerwach między poszukiwaniem pracy poddaję się chwilowym (bądź bardziej rozległym) refleksjom.

Jak zapewne się domyślasz, wskoczenie komuś do łóżka dla ex-wieloryba (a obecnego zwykłego nadwagowca) nie jest takie hop-siup. I nawet wiedząc, że pewność siebie to najlepszy wabik na mężczyzn, często łapię się na tym, że palnę jakieś głupstwo, a po podsumowaniu całego spotkania, dochodzę do wniosku, że żadne poradniki w stylu "Dlaczego mężczyzny kochają zołzy" nie są w stanie nas zmienić. No, a przynajmniej mnie nie.

Przykładowo S. mówi: "Ty to chyba przebierasz w facetach!" Ciam zamiast potwierdzić, tajemniczo się uśmiechnąć, czy mruknąć coś w stylu: "no moooże..." to zaczęła gwałtowanie zaprzeczać.

Nie mówiąc już o słowotoku nad którym nawet nie mam ochoty panować, bo stwierdziłam, że taka już moja natura. Poza tym lubię czuć się naturalnie, a nie (uchroń Boże!) uwodzić. A może właśnie powinnam zamknąć się, zamiast odkrywać wszystkie swoje karty. Po prostu wysilić się i najpierw myśleć, potem mówić ;).

Z drugiej strony zauważyłam jedną ciekawą zależność. Jak już przebiję tę barierę intymności, póki nie czuję dotyku na swoim brzuchu, "zapominam" o nadwadze. Facet też sprawia wrażenie jakby tego nie widział. Poza brzuchem zresztą lubię jak mnie dotyka, bo w końcu mogę pochwalić się jędrnym i gdzieniegdzie umięśnionym ciałem :P Generalnie wychodzi na to, że z ciałem wszystko ok, tylko dalej głowa nie ta.

W takich chwilach, kiedy okazuje się, że żaden tam ze mnie figo-fago, mam ochotę poddać się, znowu zamknąć się w sobie i oczekiwać wylotu snując marzenia, że w Kanadzie to już na pewno wszystko się ułoży. Potem zdaję sobie sprawę, że w porównaniu do siebie sprzed kilku lat...jest lepiej. Od razu pewną siebie zołzą nie zostanę, a do tego muszę niestety ćwiczyć. Ehh...czemu życie jest takie ciężkie?


W każdym razie na niedzielę mam już ustaloną kolejną randkę, tym razem na spokojnie, w kawiarni ;). Z S. za to dalej rozmawiam, chyba kroi się kolejne spotkanie, ale za bardzo mi na tym zależy, więc muszę uważać, żeby znowu się nie zaangażować.

6 komentarzy:

  1. ...I żeby tego nie zepsuć:-). Najlepiej po prostu być sobą. Co ma być, to będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale widzisz, wiesz już gdzie popełniasz błędy :) więc jednak czegoś się nauczyłaś
    to postęp, oby tak dalej :)
    A swoją drogą faktycznie randkujesz jak opętana, facet miał racje
    nie wiem czemu zaprzeczyłaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie pomyślał, że jestem latawicą czy coś :D

      Usuń
  3. Cóż, jest szansa, ze pośród kanadyjskich kobiet będziesz wyglądać jak sylfida...

    OdpowiedzUsuń
  4. jak tam po walentynkach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A spokojnie, bez większych wrażeń, no może oprócz tego, że mnie cały dzień żołądek bolał i sobie wkręciłam, że jestem w ciąży XD

      Usuń