poniedziałek, 30 września 2013

Przychodzi baba do lekarza

No tak. Człowiek ćwiczy, stara się, haruje i wyciska siódme poty, a i tak może umrzeć na zawał.

Albo cukrzycę, ewentualnie udar. W każdym razie wzięłam od pani doktor pliczek skierowań i poszłam na różnego rodzaju badania.

Ale od początku. W moim klubie fitness jest waga pokazująca skład ciała. Powiem krótko - spodziewałam się czegoś lepszego po roku ćwiczeń.

Wyszło na to, że mam 41 proc. tkanki tłuszczowej i 55 kg. suchej masy i już miałam opieprzać panią, że jak 55 kg. mięśni, skoro po odliczeniu tłuszczu i wody zostaje 20 proc. czyli wychodzi, że ważę ponad 200 kg, ale okazało się, że w tych 55 kg. mieszczą się kości i coś tam, nie pamiętam :P.

Z tego co tu widać, nie ma siły - nie mogę z taką ilością mięśni ważyć 55 kg., bo przecież tłuszcz też trzeba mieć. No, ale trudno, mogę ważyć i 70 kg. byle wyglądać dobrze ;).

Co jednak najgorsze z tych pomiarów to...wysokie otłuszczenie organów wewnętrznych (8/10, czyli maksymalne zagrożenie zdrowia i życia). Mam otyłość brzuszną (czas spojrzeć prawdzie w oczy...), czyli najbardziej niebezpieczną.

Myślałam, że po ponad roku zdrowego odchudzania będę miała lepsze wyniki, a według tej wagi wyszło, że jestem otyła, słabo nawodniona do tego jedną nogą w grobie. No, ale całe życie byłam grubsza...trzeba trochę cierpliwości żeby uzyskać idealne wyniki. Zwłaszcza, że przecież jeszcze nie schudłam.

Na szczęście waga swoje, a wyniki badań swoje. Zrobiłam sobie badania na tarczycę, morfologię, cholesterol itd. i wszędzie wyszło, że jestem zdrowa :). Ostatnio jak miałam taki przegląd w liceum to miałam problem z cholesterolem, a teraz proszę - idealnie. Ciśnienie też książkowe, więc wbrew sugestii pani w fitnessie - można być otyłym (masakra, dalej jestem OTYŁA) i zdrowym.

Ehh...apropos otyłości. Jesień już w pełni, a mnie znowu dopadła melancholia jak sprzed roku. Chyba musisz przygotować się na kolejne przemyślenia o byciu GRUBYM...

6 komentarzy:

  1. lubię Twoje przemyślenia ;) a ta waga to jakiś bubel chyba :D cierpliwości jeszcze życzę, wszystko na pewno wyjdzie na prostą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też mam wagę pokazująca skład ciała... daj spokój... wyniki zależne są od jej widzimisię :) nie wiem, jakoś ta aura jesienna mnie też nieco przygniata... zaczełam pełna para i co? tydzień trwało dopóki nie postanowiłam pocieszyć się "odrobinką" czekolady gorzkiej w czwartek... wpieprzyłam całą! potem risotto, potem owsiane ciasteczka własnej roboty (zjadłam całą blache), no i gdy stweirdziłam, że wszystko stracone poszło prince polo, bułka z miodem... nie, nie w jednego dnia, pd czwartku do dzisiaj, ale tego było naprawdę dużo! jeny! precz z tymi p******mi weglodowanami! po nich puszczaja hamulce :(
    jutro wstaję i dawaj od nowa!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że wyniki masz dobre! Skoro to waga to chyba nie może jakoś super dokładnie określić proporcji tego z czego jest zbudowane ciało? Przecież każdy jest inaczej zbudowany! Najważniejsze, że jesteś zdrowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też mam doła, kupiłam lody w lidlu - ale ja mam już kolejny etap nałogu - mi już jedzenie humoru nie poprawia...wszędzie źle...

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh nie przejmuj się oby do przodu ! :) U mnie wczoraj bilans pokazał że jestem grubasek :) hihihi Powodzenia , trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  6. przypomina mi to sytuację sprzed roku, gdy poszłam do endokrynologa, żeby poradził mi, co robić żeby dobre wyniki się nie pogorszyły (mam do tego tendencję). usłyszałam, że moja otyłość to choroba taka sama jak alkoholizm i niewiele da się zrobić.

    OdpowiedzUsuń