środa, 10 września 2014

Nie fizoluj

Kanada swoje, a życie swoje. Dziś trochę tego i tego. Wypiłam w pracy kawę i się ożywiłam, więc trochę Ci poopowiadam.

Niedawno dostałam maila od faceta z pośrednictwa pracy z pytaniem czy nagrałam film z autoprezentacją (o czym pisałam tutaj). Film ten zmontowałam pół roku temu i od razu mu wysłałam, więc ciśnienie skoczyło mi ze 120 do 220 w dwie sekundy, że koleś jakiś nieogarnięty i w tym tempie jak on zajmuje się moją sprawą, to ja do tej Kanady w przyszłym roku wylecę.

(kocham tę dziewczynkę. Jeśli miałabym dziecko, to tylko ją!)

Managerka moja z pracy za to dowiedziała się o Kanadzie przez przypadek. Koledze opowiadałam o planach emigracyjnych i przebojach z serii "od pomysłu do realizacji", a ta wpadła do mojego pokoju w pół zdania. Kolega nie wiedział, że ona nie wtajemniczona i zapytał przy niej: "no i co, straciłaś pracę i postanowiłaś lecieć do Kanady?" Managerka zdziwiła się i musiałam już wszystko wszystkim powiedzieć. Odwrotu nie ma. Potem tylko kolega mnie przeprosił za klasyczne podpierdolenie ;). Na szczęście nic się nie stało, mam tylko powiedzieć szefostwu o wylocie wcześniej niż na dzień przed.

Tyle o Kanadzie. Jak widać żyję przyszłością i czekam z utęsknieniem na wylot, który wyzwoli mnie z marazmu teraźniejszości. A co w teraźniejszości? Imam się różnych zajęć, byle tylko czymś zająć się. Napisałam o tym wielkiego posta, ale nie wiem, może innym razem opublikuję ;).

A teraz coś zupełnie z innej beczki.

Wczoraj zagadał na GG pewien podstarzały amant, lat ok. 45. Amant ów zadał krótkie pytanie: wolę kino czy shopping? Raczej nie odpisuję na tego typu zaczepki, ale stwierdziłam, że dobra tam, pytanie jest tak kretyńskie, że może chociaż będzie z czego pośmiać się.

Po upewnieniu się, że chodzi o to co myślałam, zapytałam amanta, co dzieje się z dzisiejszymi dziewczętami, że żadna nie chce darmowych zakupów i sponsorzy sami muszą szukać chętnych. Amant przyznał mi rację, że kiedyś było łatwiej. Wygląda na to, że mamy koniec kryzysu gospodarczego, skoro dziewczęta nie potrzebują już dżinsów za loda. Rozmowa dalej ciągnęła się w tym tonie, moje zaintrygowanie rosło, bo niecodziennie jest rozmawiać ze sponsorem, ale ten nagle przerwał twierdząc, że nie chce mu się ze mną gadać, bo filozofuję. Cóż, jestem w takim stanie mentalnym, że nawet sponsorzy nie chcą ze mną gadać.


Ps. Czy wszyscy mnie rozumieją? Bo od nadmiaru rozmów ze sobą, zaczynam stosować niezrozumiałe skróty myślowe.

3 komentarze:

  1. Podziwiam Twoją odwagę. Ja nikomu bym nie pisnęła słówka o wyjeździe. Zbytnio bałabym się, że coś spartolę. Ty jesteś silna i dążysz do celu. YOU GO GIRL!

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze to szkoda, że nie piszesz już o swoim odchudzaniu, byłaś dla mnie motywacją

    OdpowiedzUsuń
  3. filozofowałaś, widzisz, głupia, a on ci chciał te dżinsy ... ;)

    OdpowiedzUsuń