Oczywiście nie na zawsze.
Żegnam się na kilka ładnych dni, bo jutro rano będę miała laserową korekcję wzroku i nie wiem kiedy będę mogła pracować przy komputerze.
Miałam dziś napisać podsumowanie miesiąca, ale stwierdziłam, że poczekam z mierzeniem do piątku i wrzucę wyniki kiedy będę mogła. Tak czy siak powalające nie będą, a mój eksperyment z jedzeniem węgli o niskim IG jest jak na razie...średnio udany.
Moja znajoma opowiedziała mi historię swojej sąsiadki, która schudła prawie 60 kg. i trzyma wagę już 4 lata (!). Na początku jej waga leciała na łeb na szyję, a potem było coraz ciężej i biedna pozbywała się każdego kilograma z narastającym oporem, za to jak coś zjadła nadprogramowego to miała od razu 3 kg. do przodu. Wygląda na to, że mam podobnie i nie jest to wina diety, czy sportu, tylko po prostu tak już jest.
Trudno. Nie głoduję, nie jest mi źle. Święta pewnie skończą się kilkoma kilogramami do przodu, ale w tydzień powinnam to zrzucić, a co to jest w porównaniu z kilkoma latami, czy...wiecznością ;).
No to trzymaj kciuki i obym wróciła z sokolim wzrokiem!!
Trzymam kciuki i czekam na podsumowanie :) i następne wpisy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby korekcja się udała! :)
OdpowiedzUsuńJa schudłam 14 kilogramów z 20, jakie zaplanowałam. I te 7-6 kilogramów spadają wolniej niż dwukrotnie większa ilość kilogramów wcześniej...
Wracaj szybko. Trzymam kciuki za zabieg i szybką rekonwalescencję :*
OdpowiedzUsuńZdrówka i sił! Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńcześć Ciamciu, przyznam, że lekko zaniepokoiłam się czytając tytuł posta.... uffff... kamień spadł z serca, gdy przeczytałam, ze tylko na chwilę! Trzymaj się, Kochana! I do zobaczenia!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie notki.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za zabieg i czekam na szybki powrót na bloga.
Pozdrawiam
Martyna
Powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia i blogowania życzę:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że Twój zabieg przebiegnie pomyślnie!:)
OdpowiedzUsuń