Jak co tydzień, robiłam rano ważenie, mierzenie i w ogóle sprawdzanie postępów. Weszłam na wagę, którą kupiłam jakoś na początku odchudzania i która pokazuje ok. 2 kg. więcej niż ta, którą ważyłam się na samym, samiusieńkim początku.
Wagi są zdradliwe i niewdzięczne. Mam dwie i obie pokazują zupełnie inny wynik. Ta nowsza wskazuje nieco mniej optymistyczny wynik, według którego po tygodniu schudłam 0,6 kg., druga zaś - ta starsza i ta, która pokazuje ilość tłuszczu i wody...spełniła moje marzenie z nawiązką.
Gdybym nie kupiła nowej wagi to mogłabym już pochwalić się schudnięciem...32 kg! Co prawda pierwszy pomiar zrobiłam tą wagą optymistyczną i teoretycznie...ale dobra. Zostawmy teorię. Świętować będę jak nowa waga pokaże 85,6 kg, czyli za jakieś 3 kg. ;)
mnie waga często rozczarowuje, ale te zgubione centymetry mówią same za siebie... jest wspaniale... 30 kilo to jest niesamowicie ciężka praca! jesteś gigantem!!!
OdpowiedzUsuńBRO - gigantem będę jak zrealizuje swój cel. Po zrzuceniu 60 kg. będę mogła z powodzeniem zostać celebrytką :P
Usuńmoja waga ma jeszcze lepiej, waży inaczej w zależności od tego gdzie stoi :)Ach, te mieszkania budowane w PRL i krzywe podłogi! Koleżanka też ma taką, biega więc po całym domu, żeby znaleźć miejsce gdzie waży najmniej :)A teraz na poważnie - bardzo lubię Cię czytać i jesteś moja motywacją.
OdpowiedzUsuńNo właśnie problem jest taki, że w każdym punkcie pokoju ważę tyle samo, tylko wyniki różnych wag są zmienne ;)
Usuńja na swojej ważę za każdym razem inaczej ;) Kiedyś w ciągu 3 minut "schudłam" 5 kilo! Na tej samej wadze. I ważę inaczej w zależności od balansu- czy na palcach czy na piętach inaczej ;) Nic nie jest doskonałe ;) z tego co widzę na skali wyciągam "średnią" ;)
OdpowiedzUsuńCześć, mam tak że na jednej ważę aż 5kg wiwcej i nawet jak stoi obok tej wagi co pokazuj mi mniejszy wynik, której mam wierzyć? Więc nie wiem od czego to zależy
OdpowiedzUsuń