No ale schudłam 2,5 kg., co jak na niemal całomiesięczne zatrzymanie spadku wagi jest dobrym wynikiem, ale niewystarczającym. Ok, ale najpierw podsumowanie.
Po pięciu miesiącach schudłam 19,8 kg. (ach te 200 g...). W listopadzie schudłam 0,7 proc. tłuszczu i o 0,2 proc. przybyły mięśnie (co jak na kilka dni ćwiczeń jest chyba dobrym wynikiem ;) ), w ramionach mam mniej o 3 cm (-17 cm. od początku diety), - 2 cm. z talii (-22 cm. od początku), - 2 cm. z uda (- 16 cm.), - 4 cm. z łydki (! - to ten stepper, -7 cm. od początku). Reszta bez większych zmian.
Nie jestem zachwycona, ale wczoraj kiedy ważyłam się, po raz pierwszy zobaczyłam 95 (z groszami ;)) na liczniku i...jeszcze niecałe 2 kg., a będę startować z wagi licealnej (co prawda największej jaką wówczas miałam, ale zawsze). Chciałabym ważyć 94 kg. w styczniu, ale wiem, że święta i urodziny mogą mi pokrzyżować plany. Postaram się schudnąć jak najwięcej, a z jakiej bym wagi nie ruszała 1 stycznia to nie ma aż takiego znaczenia.
Mam też nowe postanowienie. Niezwiązane zupełnie z dietą, za to ze zdrowiem i ładnym wyglądem. Chcę skorygować swoje nieuleczone w dzieciństwie płaskostopie, które niszczy wszystkie moje buty. Wiem, że radą na to mogą być specjalne wkładki, ale najlepiej pójść do ortopedy. Może też kręgosłup przydałoby się zbadać? W każdym razie, podczas chudnięcia stopniowo będę korygować różne rzeczy, w tym wzrok (chcę sobie zrobić laserowo), wybielanie zębów i włosy (żeby były piękne, grube i długie). Nie wiem czy zdążę w rok (bo tyle gdzieś mi się zostało diety), ale warto już teraz zacząć dbać o siebie. Przyjmuję, że czas diety to czas poprawy swojego wyglądu w sposób totalny.
To też nieco łączy się z tym, że teraz nie wyglądam zbyt wyjściowo i np. do wczoraj miałam odrosty (przyjaciółka mnie zmusiła do zafarbowania, bo nie mogła na mnie patrzeć). No, ale teraz chcę się skupić na ćwiczeniach (w końcu zapisuję się do fitnessclubu!) i tej korekcji postawy. Można powiedzieć, że jestem w fazie rozwoju ;).
Poza tym chciałam pocieszyć siebie i innych, którzy zmagają się z tym samym problemem co ja. Zahamowanie chudnięcia jest rzeczą zupełnie normalną i każdy musi przez to przejść. I to nie raz (jeśli ma więcej niż 5 kg. do zrzucenia). Ten okres jest bardzo trudny, bo człowiek odmawia sobie jedzenia, a efektów nie ma, ale trzeba koniecznie to wytrzymać, bo wówczas organizm przyzwyczaja się do nowej wagi i jest to równie ważne jak samo chudnięcie.
Ja ten okres wytrwałam z kilku powodów. Wszyscy zaczęli zauważać, że schudłam i za każdym razem jak mnie widzą, wyglądam szczuplej. Poza tym zatrzymanie wagi przechodziłam już nieraz i wiem, że jest to rzecz nieunikniona, po której waga spada jak gdyby nic. Aha i teraz siedzę w dżinsach, które ostatnio miałam na sobie jakieś 3 lata temu :).
Poza tym waga powoli rusza w dół, więc...wracam na tor.
gratuluje spadku wagi
OdpowiedzUsuńtez obawiam sie swiat
to bedzie droga przez meke
Podczas świąt nigdy mi się nie udało utrzymać żadnej diety, więc tym razem też się nie łudzę ;)
Usuńcudownie!!! i że się nie dałaś temu zastojowi na wadze :) niezmiernie Ci gratuluję i na pewno osiągniesz to co planujesz!
OdpowiedzUsuńteż mam taką nadzieję
OdpowiedzUsuńbędę trzymać kciuki za nas obie :)
Cudownie jest czytać takie posty! Z całego serca życzę Ci takiej totalnej przemiany, to musi być cudowne! Mam nadzieje, że i ja kiedyś jej doświadczę.
OdpowiedzUsuńteż bym nie zagadała :D ale widoki fajne hehehe
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! Gratuluję! :D
OdpowiedzUsuńjak zeszłam poniżej 20g ww to czułam się jakaś taka zmęczona, ale teraz zazwyczaj jest do 50g ww i jest naprawdę dobrze ;) i dziękuję za te schabowe :D bardzo dobry pomysł ;))
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Ciebie!
OdpowiedzUsuńJa mam lekką nadwagę od prawie zawsze jak tak pomyślę...i nigdy nie dałam rady schudnąć nawet o 5kg + do tego zawsze mam efekt jojo...
stwierdziłam, że pierdzielę to i zaczęłam po prostu ćwiczyć, jedząc jak zwykle- wiem, że to nie jest zbyt mądre, ale ja naprawdę źle się czuję nie jedząc, wszystko mnie boli i denerwuje.
Gratuluję Ci Twoich wyników, bo ja bym w życiu nie potrafiła znaleźć tyle zaparcia i samodyscypliny:)
Pozdrawiam cieplutko, Ola.
a ja przytyłam...więc ciesz się, że chociaż te dwa i pół kilo schudłaś:)powodzenia!
OdpowiedzUsuńJesteś moim idolem ;)
OdpowiedzUsuń