Tytuł jest przewrotny, bo odpowiedź jest oczywista - każdy ma prawo do miłości. Nie chcę się wdawać w niepotrzebne filozoficzne dysputy, ale jako grubas (i myślę, że nie ja jedyna) czasem zastanawiam się, czy kochać, w przypadku osoby otyłej, to nie wstyd?
Dziś miałam piękny sen. Śnił mi się znajomy fotograf, którego widziałam raptem 2 razy w życiu i czasem piszemy sobie na facebooku. Mimo, że nic do niego nie mam, to wiadomo, że w nocy myśli krążą w różnych kierunkach i śniło mi się, że mnie pocałował.
Rano obudziłam się rozmarzona i chociaż nagle się w nim nie zakochałam, to lubię takie miłe, romantyczne sny. Rzadko mam coś takiego. Może też dlatego, że potem cały dzień jestem jakaś rozbita i o ile najpierw jest mi miło i chodzę z głową w obłokach, tak wieczorem przychodzi opamiętanie. No bo kto chciałby całować taką grubaskę jak ja? I chodzi mi o normalnego chłopaka, nie 50-letniego łysego amanta.
Dokładnie dwa lata temu ostatnio byłam w kimś zakochana. "Obiektowi zauroczenia" nie powiedziałam o swoim uczuciu i teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo...czułabym się żałośnie. Już nawet nie chodzi o to, że zostałabym odrzucona (pomijam już kwestię, jak by się to odbyło, bo odmowa mogłaby być kolejną historią na melodramat), ale dlatego, że żałosna wydaje się być nieodwzajemniona miłość grubaski.
W filmach prawie nigdy nie pokazują zakochanego grubasa. Są pewne komedie romantyczne z grubasami, ale ten gatunek najlepiej ogląda się patrząc na laski w stylu Jennifer Aniston. W każdym razie, patrząc na filmy, w których kobieta jest zadurzona w jakimś palancie, który nawet o tym nie wie, ona wydaje się jakaś taka...subtelna i piękna w swym zagubieniu i nieśmiałości. Koło niej kręci się jakiś inny miły pan, który ostatecznie podbija jej serce i wszystko dobrze się kończy.
Cóż...w przypadku grubasów, najczęściej gubią wagę, potem podbijają serca.
Wracając do wątku mojej ostatniej miłości. Po tej ostatniej klęsce zrozumiałam, że nie znajdę nikogo, dopóki sama nie schudnę. Ponieważ było to aż dwa lata temu to straciłam wszelką nadzieję i na schudnięcie i na miłość, teraz na szczęście nadzieja jest. Tylko czasem boje się, że nawet po zrzuceniu słusznej wagi będę dalej sama, bo problemem jest np. mój charakter, albo brak tego tajemniczego "czegoś".
No to witaj w klubie...ile ja na ten temat mogłabym ci powiedzieć...Jeśli czytałaś mojego bloga od początku, to wiesz czemu zawdzięczam, że zaczęłam się odchudzać? chyba nie muszę odpowiadać...Ale był to pierwszy facet, który zdawał się nie widzieć jaka byłam gruba...Kto inny przy zdrowych zmysłach wytrzymałby 6 miesięcy na kapuście, nigdy się nie łamiąc? tylko zakochany...nic nie wyszło, ale chyba warto było...A prawo do miłości mamy, tylko kto nas zechce?
OdpowiedzUsuńŻyjemy w czasach, w których liczy się okładka, niestety! Nie oszukujmy się o pięknym wnętrzu, cudownej osobowości itd. To co niesiemy ze sobą wychodzi dopiero z czasem. Kim jesteśmy, co lubimy, czym się interesujemy i wiele innych. Kiedy pierwszy raz kogoś poznajemy - od razu zaczynam oceniać. Wiem po sobie, że kiedy ważyłam kilka kilogramów więcej, żaden facet na imprezie do mnie nie podchodził, nie istniałam dla świata. Teraz kiedy ważę kilka kilogramów mniej (ale to nie jest jeszcze mój cel) stałam się widoczna..jasne cieszy mnie to.. ale znam sprawę "z drugiej" strony. Po co facet, który nie interesuje się niczym poza Twoim wyglądem? Dzięki temu, że wiem jak jest być etatowym grubaskiem staram się nie oceniać ludzi po pozorach. A na miłość na razie nie liczę. Muszę nauczyć się być szczęśliwa sama ze sobą, żeby móc być z kimś.
OdpowiedzUsuńZ tą widocznością masz rację! Też ją zauważyłam. Z drugiej strony jako grubaska sama próbowałam stać się niewidoczna dla płci przeciwnej, teraz nie, bo dostrzegłam, że z nimi też można rozmawiać bez flirtowania :P
UsuńCzy ważę 62 kg czy 72 czy XX to widzę,że ludzie oceniają. Z chuda za gruba nie tak ubrana. I mówią to wcale nie takie chudziny. Sama wiem,że kiedy miałam lekką nadwagę oceniałam ludzi po skórce i myślałam co o mnie powiedzą, a kiedy zaakceptowałam siebie zaczęłam zlewać na ich wygląd. Ale też kiedy miałam wagę w normie również tak rozumowałam. Samoocena się kłania a nie tusza :)
OdpowiedzUsuńSądzę,że trzeba zacząć od samej siebie. Niezależnie od wagi nie oceniać po wyglądzie. Może się żalę,ale ostatnio zauważyłam,że dziewczyny po redukcji ostrzej oceniają wygląd innych i można to zauważyć niż Ci super ekstra nigdy nie tyjący. Zapomniał wół jak cielęciem był. Nie dopuśmy do tego ;)
Oczywiście, że może Cię ktoś pokochać, ale na początku musisz zrobić to Ty sama!
OdpowiedzUsuńTak, ale moje kochane dziewczyny - podobają się wam otyli faceci? Na co popatrzycie najpierw, na samym początku? Jak ktoś wygląda, czy pachnie, jak przejdzie już pierwszy test, to potem idzie albo na tak, albo na nie...Potem zaczyna się charakter, przyzwyczajenia, zainteresowania itd...Ale musi być "jako tako" na początku...I nie osądzam tutaj zachowań ludzkich, bo są jak odruchy bezwarunkowe, nie do końca mamy na nie wpływ...
OdpowiedzUsuńI wiem, co mówię...Jak pewnie każda z was...Jak można siebie zaakceptować, gdy inni nie akceptują? Człowiek - istota społeczna - chciałoby się rzec...Potrzebujemy innych, by żyć...
Heeeej (;
OdpowiedzUsuńŚledzę Twojego bloga już od dłuższego czasu. Strasznie lubię czytać to co piszesz! A dziś? Szczególnie temat przypadł mi do gustu :) Nie uwierzysz, ale kilka dni temu miałam podobny sen :D I skutki uboczne też niewiele się różniły. Co do kontaktów z płcią przeciwną- zawsze mam piekielne obawy. Zawsze się boję, że po prostu mnie wyśmieje- przez to jak wyglądam. Ech... pieprzone bariery psychiczne. Może wcale nie musi tak być?
Jedzenioholiczka dobrze pisze- ideałem jest zwykle przystojny, wyższy od nas facet z widocznymi mięśniami. U nich działa to w podobny sposób- wysoka, szczupła, pełna uroku.
Ale nie zapominajmy - "każda potwora znajdzie swojego amatora" ;)
Laski! Głowa do góry.
--------------------------------------
www.kwasnazelka.blogspot.com
nie sądzę, ale nadzieja matką głupich...Każda chce ideału - nie koniecznie ludzkiego, ale swojego...Przecież tylu ludzi znajduje swoje drugie połówki, a wcale nie są piękni według ogólnych kanonów piękna...A jednak coś zadziała, zaiskrzy i tak to działa...Ale nie u grubych...Chociaż znam jeden przypadek - bardzo otyła dziewczyna, lat dwadzieścia kilka, i bardzo chudy chłopak - chodzili ze sobą ze 3 lata, teraz od dwóch lat są małżeństwem...sama czasami nie wiem, jak to możliwe, a jednak...Ona jest córką mojego znajomego z Belfastu - gdybym nie widziała, nie uwierzyłabym...
OdpowiedzUsuńPowiem wam tak grubas ma prawo sie zakochać jestem otyła mam chłopaka który też jest przy sobie ale my sie kochamy jestesmy ze soba 4 lata planujemy ślub nie interesuje nas co myślą inni cieszymy sie kazdym dniem również chwilą powiem wam na każdego przyjdzie czas :)Pamiętajcie spotkacie swoją miłość w najmniej spodziewanym momencie ...Powodzenia
OdpowiedzUsuńMam to samo co Ty... i najgorsze w tym jest to jaką bezsilność czuje człowiek otyły gdy widzi szczupłe kobiety na siłowni w filmach itp. To uczucie jest niedopisana... Niektórzy przez swoją otyłość mogli stracić życie, bo czasami brak pewności siebie przechodzi w depresje a depresja w myśli samobójcze. Nie można się temu poddać, trzeba żyć takim jakim się jest...PAMIĘTAJCIE O TYM ZE NIE JESTEŚCIE SAMI :) http://www.youtube.com/watch?v=mX5JfQgQcOU
OdpowiedzUsuń